Szukałam wzrokiem Maksymy, gdyż jej najbardziej ufałam. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Maksyma potrąciła moją głowe pyskiem i powiedziała w myślach: "Nie martw się, jestem tu". Coś było ze mną nie tak. Moje dłonie były całe we krwi. Wystraszyłam się...nie wiem dlaczego postanowiłam, że me prawdę ucieknę. Wezmę ze sobą Diegoi jeszcze dziś dotrzemy do pani światła.
-Diego, wejdź proszę na Maksyme. Muszę coś sprawdzić. Diego posłusznie wskoczyłna klacz, a ja za nim. Talamir spojrzał na mnie ze wściekłością, natomiast Tamara ze strachem i niepokojem.
- Wrócimy po ciebie Tamaro! Maksymka lecisz!- wykrzyczałam i...odleciałam.
- Co czika wyprawia?!- miałam gdzieś to co mówił Diego, Talamir, czy też Tamara. Liczyła się tylko Maksyma, jednak cały czas myślałam o moim Dellingu. Diego nie ustannie zadawał pytanie "Co ty wyprawiasz?!". Przestałam go słuchać. Cały czas myślałam on nim...o Dellingu. Co się z nim dzieje? Czy żyje? Jest ranny? Czy ja go jeszcze zobacze? Diego! Diego- przecież on wie co się stało z Dellingiem...Wcześniej o tym nawet nie pomyślałam. Miałam zadać mu to pytanie, ale dotarliśmy na miejsce.
Offline
Było tu o wiele zimniej i straszniej niż w lesie. Trochę się trzęsłam, ale Diego mnie przytulil i było mi trochę cieplej. Przywitał nas zimny i smutny głos:
-Wreszcie przybyłaś! Już zbyt długo na ciebie czekałam.-rozejrzałam się, ale zobaczyłam tylko jasno-niebieskią mgiełkę, która powoli zaczęła przybierać kształt kobiety. Minęło parę sekund i stała przede mną pani światła. Była ubrana w powiewajcą błękitną suknię, a włosy miała splecione w długie warkocze. Uśmiechnęła się do nas. Za nią ktoś stał... to przecież Xara!
Offline
Popatrzyłam na Xare. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć, przecież została uprowadzona! Diego stał koło mnie wyraźnie osłupiały. I nie dziwiłam się- przecież nic mu nie powiedziałam.
- Xara? Co ty tu robisz? Co to wszystko ma znaczyć?- Byłam wstrząśnięta. Oni wszyscy od początku mnie okłamywali!- Mam już dość tych wszystkich tajemnic, macie mi natychmiast wszystko opowiedzieć!
Pani Światła uśmiechnęła się i powolnym krokiem podeszła do jeziorka, obok którego staliśmy.
- Podejdź do mnie- powiedziała.- To jezioro jest przepełnione magiczną mocą, nachyl się nad nim, a ono ci ukarze to, co chcesz.
Offline
Znalazłam się w domu. Zobaczyłam moich braci i jakąś straszną kobiete. Czarny włos, wysoka, szczupła, usta pomalowane na czerwono, czarna sukienka, strasznie blada- wyglądała jak wampir, czy też czarownica. Przejechała długim paznokciem po policzku mojego młodszego brata. Rozcieła mu skórę na policzku! Obaj bracia byli wystraszeni. Przyszła mama z tatą. Straszna kobieta uśmiechnęła się złośliwe. Zaczęła dusić mojego brata. Ten dziwny chłopiec...Mówił, że mój brat nie żyje!To była prawda! Kobieta złapała moich rodziców, braci i związała jakimś sznurkiem. To było okropne! Moją uwagę zwrócił...Delling! Jakiś meżczyzna kopał go skulonego na ziemi od stóp do głowy. Był taki zmęczony...cały we krwi. Zostaw go! Zostawcie ich! - zaczęłam szlochać. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Kobieta spojrzała w moją stronę.
- Jeśli to widzisz, pewnie zobaczyłaś to co chciałaś.- Podeszła do Dellinga schyliła się, złapała jego głowę swoimi pazurami i zaczęła się śmiać. Skierowała jego głowe w moją stronę.- Idź prosto!-kiedy to powiedziała straciłam przytomność. Poczułam zapach Maksymy.
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
Ujrzałam panią światła, Xare i Diego. Zaczęłam płakać. Bez opanowania! Wrzeszczałam "Dlaczego?!".
- Nie płacz dziecko. Życie jest nie sprawiedliwe. Nie ma początku ani końca.Wszystko co się dzieje ma jakiś cel.
- Ale na cholere komu śmierć mojej rodziny i Dellinga!
- Kochana, skąd wiesz,że oni nie żyją?
- Co z resztą sekretów?!
- Tego chciałaś dowiedzieć się najbardziej. Maksyma się tobą opiekowała?
- Ty też! Ty też jesteś tajemnicą?! Ty też mnie oszukiwałaś? A właściwie oszukujesz.- zwróciłam się do klaczy.
- Nie, Maksyma nie ma z nami nic wspólnego. Kochała cię i w tamtym świecie. Tyle, że nie była pegazem, który mówi. Była zwyczajną klaczą.
Offline
- Maksymo...- popatrzyłam na pegaza, czy to możliwe, że była to ta sama klacz?
- Domyślam się, że chciałabyś usłyszeć całość tej historii- powiedziała Pani Światła. Zapatrzyła się w taflę jeziora i zaczęła opowiadać:
Wszystko zaczęło się wiele tysięcy lat temu, gdy zło zapanowało nad światem. Pewien człowiek, bardzo odważny, przyszedł do niej z prośbą o pomoc, chciał chronić swój lud. Przeznaczona mu była wielka przyszłość; został naznaczony przez jednorożca, a powszechnie było wiadome, że jednorożce mogą wywierać ogromny wpływ na ludzi, choć jeszcze nigdy nic takiego się nie wydarzyło, aż do tej chwili... Ten człowiek zdobył wielką moc, zyskał również władzę nad końmi, stał się ich panem, a ta władza aż po dziś dzień była przekazywana z pokolenia na pokolenie i ujawnia się, gdy światu grozi zagłada.
Zakończyła i spojrzała na mnie znacząco. Nie wiedziałam, co mam robić, gdyż zrozumiałam, co ma na myśli- teraz ta moc jest we mnie...
Offline
-Masz wielki dar. Potrafisz rozmawiać z tymi wspaniałymi zwierzętami. Konie są twoim przeznaczeniem. Przykładem jest Diego-dzięki tobie stał się człowiekiem...,ale to już zupełnie inna historia. Konie mi o wszystkim powiedziały...jak na nie patrzysz, jak je dotykasz, jak je słuchasz. Ufają Ci! Wiedzą, że ich nie zawiedziesz. Kiedy jeździsz nie karzesz im...pytasz, czy chcą ...One mają w tobie nadzieje córko wolności- Super, bosko, fantastycznie! Teraz jestem jakąś" córką wolności"- Dziecko, stań obok Maksymy. Razem stanowicie jedność. Nie patrz na zewnątrz. Spójrz wewnątrz...-Nie wiem gdzie się znalazłam. Widziałam wszystkie nasze wspólne wspomnienia. Z tego i tamtego świata. Widziałam nasze pierwsze spotkanie, słyszałam myśli i opinie Maksymy na decyzje podjęte przezemnie, na moje ruchy i myśli- wszystkie były pozytywne. Ona na prawdę mnie kochała. Wróciłam na jawe. Wzruszyłam się. Przytuliłam Maksyme. - Ja też cię kocham! Tak bardzo.-Znowu płakałam- ze szczęścia. Muszę przyznać- beksa ze mnie. Zapach Maksymy był cudowny.
Offline
Wreszcie czułam się na swoim miejscu... no może nie całkiem, ale chociaż wiedziałam, kim jestem. Nie byłam już całkiem zagubiona w tym nowym świecie.
Popatrzyłam na Diego, uśmiechał się.
- Wiedziałeś o tym?- Spytałam.
- Nie - odpowiedział.- Ale od razu, gdy cię ujrzałem, wiedziałem, że mogę ci ufać, coś mnie do ciebie przyciągało...
Popatrzyłam na Panią Światła, wiedziałam kim jestem, ale nie wiedziałam, po co tu jestem?
- Więc... co teraz muszę zrobić?
Offline
- Moje dziecko...mogę dać ci wskazówki, ale nie mogę powiedzieć ci co masz robić- te decyzje podejmujesz sama. Pamiętaj, aby zawsze kierować sę sercem. Wiem, że to trudne. ale skuteczne. One zaufały tobie, a podczas twojej drogi ty będziesz musiała zuafać im. Nie zajumuj się tym co nie istotne- musisz stwierdzić co jest istotne. Patrz w wenątrz, a nie zewnątrz. - Szczerze? Nie miałam pojęcia oczym ona mówi.
- Ale co z..
- To nie jest istotne. Wiem, że go kochasz, ale on może wszystko popsuć. Odpuść go sobie, a będziesz z siebie dumna.
- Co ma niby popsuć? Jak to nie jest istotny? Ja go kocham!!! Kazałaś mi kierować się głosem...
- Serca. Tak wiem, że oddałaś by za niego życie. Ale musisz mnie posłuchać, a będziesz z siebie dumna. Przez ten czas towrzyszyć ci będzie Maksyma oraz Diego, a no i Loreen.
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
- Kim jest Loreen?-Pani światła pstryknęła palcami, a przed nami pojawił się anioł. Taki jak na obrazach. Miał ogromne, białe szkrzydła, lokate włosy i niebieskie oczy. Ubrany był w białą sutannę.
- Przywitaj sie Lorry.- Anioł podszedłdo Diego i wyciągnął swoją bladą dłoń.
- Witaj zacny panie. Zwą mnie Lorry, czy też Lorren- jak pan woli, ale ja osobiście uważam, że Lorry brzmi lepiej.
- Więc, witaj Lorry. Ja mam na imię Diego.
-Diego, co się stało z twoim hiszpańskim akcentem?- Diego spojrzał na mnie zdziwiony, że o to pytam.
Offline
- Nie wiem- odpowiedział po chwili.- Nawet nie zwróciłem uwagi na to, że inaczej mówię...
Dziwne, pomyślałam, ale czy ostatnio w moim życiu nie zdarzają się same dziwne rzeczy?
Nagle przypomniałam sobie o czymś jeszcze.
- A Tallmir? Jaką rolę on w tym wszystkim odgrywał?
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
- A to się jeszcze moja droga okaże, podczas podróży!
- Jakiej podróży?- pani się uśmiechnęła i zaczęłą grać na skrzypcach. Oczy systematycznie mi się zamknęły, a jak znalazłam się w jakimś "lustrzanym pomieszczeniu". Lustr było tysiące, miliony, miliardy...! Atmosfera była dość straszna- ciemno i cicho. Nic nie było słychać! Było tak przerażająco cicho. Spojrzałam w jedno z luster. Były tam dwa koniki - kary i gniady. Brykały nad jakimś strumykiem. Nagle gniady konik upadł na ziemie. Kary chciał mu pomóc, ale nie dał rady. Na świat zleciałą ogromna fala, a koniki utonęły. Przeraziłam się , spojrzałam w inne lustro. Byłam w nim ja!
Offline
Siedziałam na wspaniałym tronie w jakiejś ogromnej, śnieżnobiałej sali. Był tam zebrany tłum ludzi, a wśród nich zobaczyłam moich rodziców oraz braci.
Po chwili podszedł do mnie nieznajomy człowiek. W rękach trzymał czerwona poduszkę, na której leżały dwie korony. Jedna z nich była zrobiona z białego złota, ozdobiona diamentami, natomiast druga- z żółtego. Mężczyzna, w uroczystym geście podniósł pierwszą z nich, która w następnej sekundzie spoczęła na mojej głowie. Następnie odsunął się odrobinę i dopiero teraz zauważyłam, że obok mnie znajduje się również drugi tron. Odwróciłam się, aby zobaczyć kto na nim zasiada, ale zdążyłam tylko dostrzec błękit spojrzenia zanim obraz zamazał mi się przed oczami.
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
Znalazłam się na jakimś skryżowaniu. Zobaczyłam gniadego konia. Auto go potrąciło. Kierowca wyszedł z samochodu i spojrzał na mnie.
- Czy na pewno tego oczekujesz? Czy chcesz, aby zginął? Moja propozycja jest nadal aktualna, skarbie...
- Jaka propozycja?
- Nie wygłupiaj się! - Zobaczyłam Talamira. stał obok mnie. Wróciłam do pani światła.
- No i niczego się nie dowiedziałam!
- Nie wszystko podają na tacy. To były podpowiedzi- pomyśl, a zrozumiesz. A poza tym...nie bądź taka podejrzliwa, więcej zaufania! W mieście tajemnic nawet to kim jesteś stanie się tajemnicą.
Offline
Pani Światła przyglądała mi się przez dłuższą chwilę.
- Przed wyruszeniem w podróż dostaniecie ode mnie jeszcze jedną wskazówkę- powiedziała.- Musicie kierować się na północ, ku górom. W ich wnętrzu znajdziecie to, co będzie wam potrzebne, aby odnieść zwycięstwo w tej wojnie. Czeka was wiele przeszkód, ale pamiętajcie, żeby zawsze trzymać się razem, a przede wszystkim- nie poddawać.
W ciszy przetrawiałam te informacje. Po chwili w zakątkach mojego mózgu pojawiło się pytanie, którego nie mogłam nie zadać.
- A Delling? Przeżyje? Zobaczę go jeszcze?
Pani Światła uśmiechnęła się do mnie.
- Przyszłość skrywa wiele tajemnic- powiedziała.- Chociaż niektóre rzeczy można przewidzieć, to jednak większość pozostaje dla nas zagadką. Możemy tylko iść na przód mając nadzieję.
Kiwnęłam głową, a następnie spojrzałam na moich dwóch towarzyszy.
Musieliśmy przygotować się do podróży.
Offline