Alhena napisał:
Trudno stwierdzić czy ją lubię czy nie. Jestem w stanie zrozumieć jej zachowanie i strach (szczególnie 1. część) była w końcu osobą po przejściach i bała się odrzucenia. Z drugiej strony bardzo irytowało mnie to, że gdy już zaczęło się wszystko układać pomiędzy nią, a jednym z braci, to potrafiła zniszczyć każdą miłą chwilę.
hehe, czyli jak każda normalnie zakompleksiona nastolatka :P
Offline
Sprzątający cyrk
Kiedy go rani? To, że on "zablokował się", jak to mówił Phet, i dlatego jej dotyk go ranił, to ni ejej wina
A tak moje zdanie: Ja Kelsey lubię najbardziej, szczególnie watek miłosny, który jest tak zagmatwany i jednocześci eciekawy, że nie można się oderwać. <3
Tigra napisał:
Ja ją lubię, ale tylko z tego powodu, że nie poddała się i pomaga bracią zdjąć z nich klątwę. Też jednak wkurza mnie jej niepewność. OK. Nie chce zostawić Kishana by go nie ranić, ale czy ona nie widzi tego, że jeśli z nim zostanie to zrani go dużo bardziej, niż to gdyby z nim zerwała? Ona go nie kocha-nie całym sercem- a trzymając go przy sobie uniemożliwia mu spotkanie odpowiedniej kobiety. Na dodatek rani Rena.
Offline
Zaznaczyłam "nie", ponieważ bardzo nie lubię, wręcz nienawidzę Kelsey. Ktoś może sobie teraz pomyśleć: "Jak to?! Przecież ona jest świetną postacią!!!". Właśnie o to mi chodzi. Według mnie jest ZBYT świetna. Nie podoba mi się, kiedy postaci są wyidealizowane, wydają mi się wtedy strasznie sztuczne. Choć panna Hayes na początku jest opisywana jako typowa, przeciętna nastolatka z Ameryki, to z biegiem czasu staje się coraz bardziej perfekcyjna. Nawet, jeśli czasami popełni błąd, to zbiegiem okoliczności i tak w końcu wszystko się jej uda. Wszyscy chłopcy walczą o jej względy, bo przecież to taka ładna, bystra, ambitna, mądra, wysportowana, zabawna, sympatyczna, wrażliwa, pomocna dziewczyna! Wszystko łapie w lot, każda misja z nią kończy się powodzeniem po pierwszej próbie, umie świetnie gotować i ma prawo jazdy! Aż chce się wymiotować.
Kolejna cecha Kells, która mnie denerwuje, to zdecydowanie zbyt niskie mniemanie o sobie. Zwykle skromni bohaterowie książek od razu zyskują moją sympatię; gdyby jednak wszystko, co uważa o sobie główna postać, byłoby prawdą, to wyglądałaby ona jak zwykła szara myszka. Tymczasem... mówi o sobie, że jest gruba i brzydka, ale przy każdej okazji słyszy od mężczyzn komplementy na temat swojej urody, a stając przed lustrem, wciąż nie może się nadziwić, jak ona szczupło wygląda. Większość dziewczyn może tak o sobie myśleć, ale bez przesady! To wkurzające, że za każdym razem, kiedy taka brzydula spojrzy na siebie, widzi boginię. Cały czas powtarza, że jest beznadziejna w sportach, ale z misjami, w których niekiedy potrzeba dużej sprawności fizycznej, radzi sobie doskonale.
Inna rzecz, której nie lubię w pannie Hayes, to jej dziecinne, infantylne rozterki. Opisy jej wiecznej niepewności, ciągnące się przez wiele stron, sprawiają, że wręcz zmuszam się do czytania lub po prostu pomijam te, jakże ważne, przemyślenia. Na dodatek zmienia ona chłopaków tysiące razy, nie zwracając uwagi na to, że ich rani, bo przecież musi dogłębnie zastanowić się nad wyborem, żeby przypadkiem w przyszłości jej wybranek nie złamał jej serca. Jedyną osobą, której uczucia są dla niej ważne, to ona sama. W ogóle nie zastanawia się, czy swoim zachowaniem nie sprawi przykrości innym ludziom!
Cała perfekcyjność Kelsey w połączeniu z jej wiecznym narzekaniem na siebie i nieliczenie się z uczuciami chłopaków czynią z niej bohaterkę, która - moim zdaniem - nie ma w sobie nic ludzkiego i nie da się jej polubić. ;/
Ostatnio edytowany przez Zoffijka (19-08-13 08:51:12)
Offline
Bileciarz
Ja lubię Kelsey, ponieważ mimo upartego rozumku jest odważna i kocha swoje tygrysy :> Wbrew irytujących jej czasem zachowań, zrobi wszystko dla bezpieczeństwa i szczęścia bliskich osób. To prawda potrafi czasem, a nawet dość często zepsuć piękne chwile (I część ) i czasem nie wie czego chce ale rozumiem ją i popieram. Ona po stracie rodziców chce ułożyć życie na nowo, ale jej rodzina była dla niej najważniejsza i nie chce więcej tracić bliskie dla niej osoby. Ona przypomina trochę mnie, odważna, ale czasem błądzi. To pokazuje że Kelsey jest człowiekiem - nie jest idealna, ma wady jak i zalety. Pokazuje jak większość osób w pewnych sytuacjach może się zachować. Jednak mimo upartego charakteru, dąży do celu i zaspokaja szczęście innych a dopiero potem swoje :)
Offline
Zofijka, moim zdaniem opisałaś typową nastolatkę :)
Offline
Daje ,,nie mam zdania" poniewarz złości mnie jak się bawi Renem i Kishanem :P
Ale z drugiej strony mi się podoba :L
Offline
Początkujący
Generalnie lubię Kelsey, ale czasem nie mogę jej pojąć. Na przykład czemu wściekała się na Rena, kiedy był z Anamiką? Mogła być zazdrosna, w porządku, ale od razu " oskarżać " księcia o " zdradę " ?
Co ona sobie myślała, że Ren będzie żył w celibacie, tylko dlatego, że ona jest z Kishanem?
Offline
Lekcja Lotosu napisał:
Generalnie lubię Kelsey, ale czasem nie mogę jej pojąć. Na przykład czemu wściekała się na Rena, kiedy był z Anamiką? Mogła być zazdrosna, w porządku, ale od razu " oskarżać " księcia o " zdradę " ?
Co ona sobie myślała, że Ren będzie żył w celibacie, tylko dlatego, że ona jest z Kishanem?
W sumie racja ;)
Offline
Karmiący zwierzęta
Kelsey zaczęła mnie wkurzać już w drugiej części, a potem było już tylko gorzej...
Offline
Zwiedzający
Była fajna do Wyzwania ;p
Offline
Dobra, wycofuję to. Po przeczytaniu KT po dwóch (?) latach ponownie, mam jej dosyć. Raz akceptowała swoją miłość do Rena, by potem stwierdzić, że nie mogą być razem.
Naprawdę, momentami mam jej dosyć. Rozumiem, myślała, że z powodu rodziców nie zasługuje na miłość bla bla bla, ale... Bez przesady. Co chwila coś postanawiała i nie potrafiła przy tym wytrwać + raniła innych.
Moim zdaniem nie chodziło o rodziców. Tu chodziło o nią.
Offline