#1 10-08-14 08:19:53

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Rozdział 2- Przyjęcie

Zmroziło mnie- i zapomniałam o oddechu. Przez chwilę spanikowała- bałam się, że zniknęłam, lecz król patrzył wciąż to na mnie, to na mego ojca, próbując ocenić nasze reakcje. Na szczęście dla mnie, moja chusta ukryła szybko mój szok. Napięcie w dłoni mojego ojca nie miało odwzorowania w jego twarzy.  Posłał królowi wymuszony uśmiech:

„od jak dawna to planowałeś, królu?”- Mój ojciec grzecznie zapytał, choć mogę powiedzieć, że w środku niego wrzało. Mój żołądek szarpał boleśnie, odczuwając moc krążącą wokół niego. Nigdy wcześniej nie czułam wokół niego takiej emanacji mocy. Niemal wyczuwałam od niego natężenie ciemności. Gotowała się w nim i pieniła, wznosząc się jak lawa w wulkanie, który gotowy był do wybuchu. To jak był zły zaskoczyło nawet mnie.

„och, co najmniej od kilku tygodni. Musze przyznać, że jestem bardzo zadowolony z odzewu. Wydaje się, że wzbudziłem zainteresowanie wielu możnych mężczyzn. Byłem nieco zajęty przekonywaniem ich, ze ich pragnieniem jest poślubić córkę mojego-praktycznie niesławnego- doradcy wojskowego. To, że tak wielu z nich przybyło, oddaje hołd naszej reputacji i inwazjom, których dokonałeś w imię mojego królestwa, mój przyjacielu. Nie wspominając już o bezwstydnie prawdziwych pogłoskach o twojej wielkiej urodzie, moja droga”

Król dodał ostatnie zdanie by mi schlebić, ale tak naprawdę spłynęło ono po mnie. Wiedziałam, że ojciec nie pozwoli mi nikogo poślubić, jeśli on nic na tym nie zyska. Faktem było, że należałam do niego, a on nie miał zamiaru pozwolić mi odejść. W ciągu ostatnich kilku lat wielokrotnie mi to uświadamiał. W końcu mój ojciec przemówił. Posłał królowi uśmiech szakala i powiedział:

„ Jest to dla nas nader fortunne, iż możemy być użyteczni dla królewskiego rodu. Moja córka.. będzie zaszczycona, mogąc spotkać zalotników, których sprowadziłeś do naszego królestwa”

Nie przegapiłam jego określenia „nasze”, gdy mówił o królestwie. Gdyby tego nie dodał, to co powiedział bardzo by mnie zadziwił. Kiedy nie znalazł sprytnego i nadal uprzejmego sposobu, by odrzucić królewską ofertę- nie mogłam się powstrzymać, lecz zaczęłam się zastanawiać, jaka będzie jego taktyka.  Z pewnością, mógłby spróbować argumentować, iż jestem zbyt młoda, że jestem jedyna kobietą, która może zająć się jego gospodarstwem domowym po odejściu mojej matki- jakieś kłamstwo, w które by król mógł łatwo uwierzyć.. lub że po prostu nie przyszedł na to jeszcze czas. Nawet ja mogłabym wymyślić tuziny powodów do racjonalnego odrzucenia królewskiej oferty.  Być może, mój ojciec po prostu nie chciał zawstydzić króla. Być może wciąż był jeszcze zaskoczony i nie wymyślił alternatywy. Ryzykując spojrzenie na stojącego przy moim boku mężczyznę zorientowałam się, że znów nad sobą panował. Bawił się byciem dyplomatą. Wyczułam, że ukrył wzrastająca w nim moc.  Chociaż próbowałam sobie nie robić żadnych nadziei, ze oferta króla będzie miała jakiekolwiek skutki… to jednak tego pragnęłam. Nawet najgorsi ludzie, obecni na tej uroczystości byliby lepszą opcją niż dalszy pobyt z moim ojcem. Skończyłoby się na małym błędzie w bezpieczeństwie, krótkim momencie zaufania.. i zorganizowałabym moja ucieczkę z Ishą. Być może.. właśnie takie rozwiązanie byłoby dla mnie najlepszym wyjściem. Król niezwłocznie postanowił ogłosić zapowiedź, zapraszając mojego ojca i mnie, byśmy stanęli z nim na podium.

„Moi przyjaciele! Chodźcie. Jak wiecie, nie zostałem obdarzony dzieckiem, i nie mam królewskiego następcy tronu, ale to nie znaczy, że królestwo pozbawione jest bezcennych klejnotów.  W rzeczywistości, mój mądry i najbardziej lojalny doradca wojskowy ma córkę, która jest piękniejsza niż bogini, i  łaskawie dał mi przyzwolenie wydać ją za mąż, tak, jakbym to zrobił z własną córką.

To czego szukamy to zjednoczenie. Idealne dopasowanie. Ona pragnie być połączona z kimś odpowiednio młodym oczywiście, ale będzie to połączenie nie tylko ludzi- ale także narodów, władzy i dostatku. Chodźcie. Spójrzcie na nią! Jej godność jest bez skazy. Jej niewinność i młodość pozwoliłaby mężczyźnie ukształtować ją na towarzyszkę, która odpowiadałaby mu najbardziej. O bardziej doskonałej zonie nie moglibyście nawet marzyć”.

Król wstał i zaczął krążyć wokół mnie.  Mój ojciec niechętnie puścił moje ramię. Fakt, że byłam oceniania był upokarzający, lecz gorsza była świadomość, że ojciec będzie mnie winił za działania króla. Nie tylko zbije mnie poważniej niż dotychczas, ale i nie opuści miasta. Nie, nie będąc pewnym mojej przyszłości. Korzystając  z przywilejów, król kontynuował z rozmachem. Każdą jego sugestia mieszała coraz bardziej w głowach tłumu.
„Nie widziałam doprawdy piękniejszego kwiatu od niej. Jej uroda jest tak rzadka jak kamień szlachetny. Chciałbym powiedzieć, jak bardzo jestem uprzywilejowany, widząc ją bez jej welonu.”- na te słowa ojciec spojrzał na mnie, a jego oczy błyszczały jak dwa sztylety. Już dawno nalegał, ze mam się zasłaniać przed obcymi i tak robiłam. Król nigdy nie miał okazji widzieć mojej twarzy. Przynajmniej nie wierzyłam, że nie miał. Jedynym miejscem, gdzie przebywałam bez chusty były moje komnaty.

„Muszę się przyznać przyjacielu”- król klepnął mego ojca w plecy-„ przechodząc niedaleko twojego domu ujrzałem twoją córkę w otwartym oknie a jej twarz jaśniała od blasku księżyca. Byłem urzeczony”

Moje serce zamarło. Tak uważałam, by schować się przed światem.. ale gdy księżyc był w pełni.. kilka miesięcy temu nie mogłam zasnąć. Było bardzo gorąco, podkradłam się więc do okna, pozwalając by słodka bryza i chłodne światło księżyca w pełni skąpało moją skórę.  To właśnie wtedy król mnie musiał zobaczyć. Teraz, dzięki słowom króla, zostanę przeniesiona. Nie będzie więcej kwiatów, ponieważ nie będzie okien. Będziemy z Ishą trzymane za murem, bez przestrzeni, bez światła, bez powietrza, bez chociażby przebłysku świata zewnętrznego. Przygnębiona.. ledwie słyszałam dalsze słowa króla:

„chociaż jestem już stary”- powiedział-„ nawet mnie uderzyła jej wielka uroda. Mój doradca wojskowy przez te wszystkie lata trzymał ją całą tylko dla siebie, ale ukrywając ja- zrobił światu niedźwiedzią przysługę. Tak więc, dzisiejszego wieczoru, moim prezentem dla was jest udział w przyjęciu, soczyste owoce z mego ogrodu oraz wygrzewanie się w doskonałości naszych kobiet”.

Nie wiedziałam, co król planuje zrobić, dopóki stał za moimi plecami. Niezdarnie pociągnął za moją chustę, odciągając ja od mojej twarzy. Szpilki zostały boleśnie wyrwane z moich włosów, a ich czarne sploty opadły na złotą tkaninę. Poczułam się naga i narażona, ale stałam wyprostowana, wiedząc instynktownie, ze ucieczka nie byłaby właściwa.  Z jakiegoś powodu mój ojciec na to pozwalał. Może to miała być nauczka dla mnie. Niezależnie od jego powodów, czułam wewnętrzną potrzebę ochrony siebie, a jeśli chodzi o mojego ojca ochrona oznaczała tylko jedno. Skuliłam więc ramiona i opuściłam wzrok. Król jednak chwycił moją brodę i uniósł moją głowę:

„Pozwól wszystkim się zobaczyć, moja droga”

Posłałam mu uprzejmy uśmiech i spojrzałam na ludzi gapiących się na mnie. Usłyszałam kilka westchnień  ze strony mężczyzn, kilka zazdrosnych sapnięć ze strony kobiet. Inni z politowaniem lustrowali mnie wzrokiem od góry do dołu w zimny sposób oceniając mnie. Ale niezależnie od sposobu patrzenia, wydawało się, że nie ma ani jednej osoby w komnacie, która by na mnie nie patrzyła.

I wtedy zobaczyłam jedna osobę. Pojedynczy mężczyzna stojący z tyłu, oglądający posąg Durgi. Napełnił swój talerz i odwracał się w naszym kierunku, pozornie niezainteresowany słowami króla.  Był młody- może kilka lat starszy ode mnie. Miał na sobie ciemny płaszcz ze złotymi wstawkami, które podkreślały jego potężne ramiona i wąską talię. Jego gęste włosy do ramion zawijały się na końcówkach-i sama sobie się dziwiąc- czekałam by ujrzeć jego twarz. Zastanawiałam się, czemu człowiek biorący udział w uroczystości, nie chce być jego częścią? Być może nie miał interesu w oglądaniu młodej panny. Gdy dotknął dłonią dokładnie tego samego miejsca na dłoni posągu bogini, moją ciekawość wzrosła. Kim był?

„I jak? Czyż nie uprzedzałem Was, jak jest piękna?”- król otwarcie zapytał.

„Olśniewająca”- w pobliżu mruknął złośliwie jeden z mężczyzn, wysyłając mi jednocześnie bardzo sugestywny uśmiech.

„bardzo piękna”- dodał starszy mężczyzna, gdy podszedł do nas i przedstawił się mojemu ojcu i królowi. Wydawał się miły. Być może oferował się jako pan młody. Nigdy nie pozwalałam sobie na myśl, że miałabym szansę poślubić z miłości- kogoś młodego i przystojnego- człowieka, którego mogłabym kochać i mu ufać. Lecz dla moich celów, starszy mężczyzna mógłby być lepszym wyborem. Może byłoby od niego łatwiej uciec. Kiedy starszy pan spojrzał w moim kierunku, posłałam mu nieśmiały uśmiech. Mój ojciec był zajęty i tego nie zauważył lecz Hajari tak, a ja wiedziałam, że zostanę później osądzona lecz być może zbawienie mogłoby być kupione kilkoma uśmiechami i zainteresowaniem. Kiedy król oficjalnie mnie podprowadził do starego sułtana, odważnie zapytałam, czy może mógłby podzielić się ze mną talerzem z jedzeniem. Był zachwycony i zaoferował mi swoje ramie, by podprowadzić mnie do stołów z jedzeniem. Król spoglądał z dumą. A ja nie śmiałam spojrzeć na mojego ojca. Jak zły los ciągnęła się za mną moja eskorta.

„Wybacz mojemu strażnikowi, Hajari”- powiedziałam- „ Mój ojciec o mnie dba i troszczy się o moje bezpieczeństwo”

„oczywiście, że rozumiem”- odpowiedział ten dobrze ubrany mężczyzna. Gdy napełnił dla nas talerz zapytał:

„czy myślisz, że mogłabyś się cieszyć mieszkając nad morzem?”

„Czy mieszkasz w Mumbaju?- spytałam

„Nie. Mieszkam w Mahabalipuram. Czy znasz moje miasto?”

„Przyznam szczerze, że nie”

„Nasze miasto tętni życiem, a port jest wciąż pelny. Prowadzimy handel z wieloma odległymi krainami, i mamy wielu rzemieślników i rzeźbiarzy, którzy sprawiają, iż nasze świątynie i sanktuaria zachwycają. Może rozważyłabyś wizytę?”

„Ona nie chce żyć w mieście grubiańskich żeglarzy, Devanand. Ona należy do pięknego miasta. Pozwól, że ci się przedstawię, piękna- nazywam się Vikram Pillai.”

„Och, jesteś kupcem! Twoje tytuły są kupione, moja krew jest królewska!"

„ Twoja krew jest stara. Ona potrzebuje młodego małżonka, który nie potrzebuje pomocy podczas chodzenia”

„Jak śmiesz! Proszę wybaczyć jego porywy, moja droga. Młoda dziewczyna tak niewinna i świeża jak Ty nie powinna być narażona na taką bezczelność. "

„Jej młodość jest pod ręką! Ja jestem o wiele lepszym wyborem, I mogę zaoferować jej bogactwo. Nie znajdziesz nikogo, kto miałby więcej dochodowych karawan handlowych”

„Możesz mieć więcej bogactw do dyspozycji, ale zapominasz, że ja mam flotę. Sojusz z moim królestwem byłby zdecydowanie rozsądniejszą decyzją.”

„Przekonamy się co do tego!”

„Rzeczywiście!”

Młodszy mężczyzna z wiszącymi wąsami zostawił nas w spokoju, a ja poczułam się wdzięczna- chociaż nie była to ani pierwsza ani ostatnia przerwa. Otoczył nas krąg ludzi, z których każdy domagał się uwagi, oferując swoje bogactwo, ziemie i tytuły a niektórzy – swoja osobę, w zamian za małżeństwo ze mną. To było przytłaczające.

Nagle to co mogłam zjeść ze wspólnego talerza stanęło mi niczym popiół w gardle. Na moim ramieniu zacisnęła się ręka, która niezbyt delikatnie wyciągnęła mnie z kręgu ludzi.

„Panowie, moja córka za chwile do Was wróci. Pozwólcie mi tylko porozmawiać z nią przez kilka minut na osobności”

Uścisk mojego ojca na ramieniu był bardzo mocny, a na twarzy miał dziwny wyraz. Nie miałam wątpliwości, że był zirytowany całą sytuacją a obłapiających mnie mężczyzn uważał za niesmacznych. Jednocześnie- coś za jego oczami-dzikie i niewyjaśnione- sprawiało, że mroziło mi krew w żyłach. Skinął głową do przechodnia, zaczekał aż nas minie, a potem powiedział do mnie po cichu:

„Król łaskawie” –jego słowa ociekały sarkazmem- „zaprosił nas do przenocowania na zamku. Będziesz musiała udać się do skrzydła dla kobiet. Tak szybko, jak król pożegna swoich gości, Hajari odprowadzi cię aż do zewnętrznych drzwi. Oczekuję, że będziesz zachowywać się z właściwie i godnie, a rankiem poślę po ciebie. Jeśli odkryję- cokolwiek niewłaściwego w twoim zachowaniu, lub coś, co mi się nie spodoba- ucierpi na tym Isha. Czy wyrażam się zrozumiale?"

„Tak, ojcze”

„Dobrze. A teraz osłoń twarz. Ludzie wystarczająco się na Ciebie napatrzyli”

„oczywiście”

Natychmiast poprawiłam chustę by osłonić nią twarz, a gdy skończyłam i ojciec był zadowolony- odszedł, zostawiając mnie z Hajarim, który szepnął mi do ucha:

„jeśli wydaje ci się, że to Twoja szansa na ucieczkę- mylisz się. Widzę jak kroczysz dumnie jakbyś była nagroda od króla, ale oboje wiemy, że jesteś tylko marionetką. Jak uszkodzona lalka." Hajari zaryzykował śmiałe dotknięcie dłonią mojego ramienia- zesztywniałam, ale nic nie powiedziałam. A on kontynuował: „Widzisz- ja wiem coś, o czym  żaden z tych mężczyzn nie ma pojęcia.  Lubisz być przyparta do muru, i któregoś dnia, gdy twój ojciec nie będzie pilnował cię tak szczególnie- pokażę ci jak się zabawić.”

Na szczęście, pojawił się kolejny konkurent i Hajari musiał się cofnąć. Przez resztę wieczoru byłam eskortowana przez różnych mężczyzn, z których każdy starał się mnie namówić na swoja korzyść, chociaż wszyscy wiedzieli, że decyzja będzie należała do króla i mojego ojca, a nie do mnie.  Gdyby to ode mnie zależało, wybrałabym Devananda. Pomysł że mogłybyśmy z Isha zniknąć na statku- daleko od lądu- był mi bardzo miły.

Przez całą noc kątem oka obserwowałam nieznajomego, gdy wędrował korytarzem. Nie miałam wątpliwości, że był wojownikiem. Jego potężna budowa i sposób w jaki się poruszał wskazywały na coś oczywistego. Gdy sługa niosący tacę z owocami potknął się- on nie tylko go złapał, ale i pomógł kobiecie stojącej po jego prawej stronie. W tym momencie odwrócił się a mnie zamurowało-był najprzystojniejszym mężczyzna, jakiegokolwiek kiedykolwiek widziałam. Trzymając się ramienia Devananda- zapytałam ostrożnie:

„Kim jest ten młody człowiek? Ten ubrany na czarno?

„Gdzie?”

„Ten, który rozmawia z Vikramem Pillai”- mruknęłam cicho.

„Och, to młodszy syn Rajaram”

„Rajaram?”- szepnęłam

„Tak. Jego brat jest następcą tronu, więc to nie jest dla ciebie dobra partia, jeśli o tym myślisz. Nie jestem jednak zaskoczony, że o niego pytasz. Jest lody, a dziewczynie takiej jak ty, może wydawać się atrakcyjny.”

Szybko poklepałam ramię króla Mahabalipuram zapewniając go:
„Skądże.  Po prostu jeszcze nie byłam mu przedstawiona”

„Jest mało prawdopodobne, że ożeni się przed swoim bratem. Ale możliwe, że jest tutaj w celu negocjacji ślubu w imieniu brata”.

„Do niczego nie dojdzie.  Poza tym, jeśli jest tak młody jak ja, powinien mieć dopasowanego kogoś z większym doświadczeniem. Starszy mężczyzna mógłby mi pomóc poruszać się po trudnych wodach młodości. Czy nie zgodzisz się ze mną?”

Zaśmiał się zadowolony z mojego stosunku do jego miasta oraz przedstawił kilku mężczyznom, których uważał za sojuszników. Gdy wreszcie uroczystości się zakończyły, ci, którzy pozostawali w pałacu eskortowani byli do swoich komnat. Hajari i ja zostaliśmy poprowadzeni przez służącą serią długich korytarzy. Było już późno, a księżyc w pełni oddawał nam swoje światło. Co kilka metrów w otwartych bramach wiatr burzył moją spódnicę. Gdy dotarliśmy w końcu do misternie rzeźbionych podwójnych drzwi, sługa skłonił się i otworzył je, zapraszając mnie do środka. Hajari zmrużył oczy w cichym ostrzeżeniu, ale nie odezwał się. Drzwi zamknęły się za mną, odcinając mnie od widoku człowieka mojego ojca, a ja mogłam w końcu odetchnąć z ulgą i podążyć za służką.

Zaprowadziła mnie do przestronnej komnaty z ogromnym łóżkiem. Kąpiel była już przygotowana, a służka została na tyle długo, by pomóc mi przygotować się do snu. Miałam naszykowaną koszulę do spania, i gdy już poczułam się wygodnie, służka oddaliła się. Zostałam sama. Naprawdę sama. Nie wiedziałam, jaki będzie mój los, gdy wzejdzie słońce, ale w tej chwili byłam bezpieczna. Nie mogłam zasnąć, mimo iż byłam wyczerpana- wstałam więc z łóżka i wyszłam na balkon. Księżyc się już chował, ale domyśliłam się, że minęło już kilka godzin, od kiedy udałam się na spoczynek. Delikatny wiatr przyniósł zapach jaśminu, a ja usłyszałam charakterystyczny szum wody. Podążyłam po  kilku stopniach z mojego balkonu i nagle zdałam sobie sprawę, że wspaniały wiszący ogród królewski może być zaledwie kilka kroków stąd. Rozejrzałam się dookoła, życząc sobie stać się niewidzialną, i z drogą oświetloną przez księżyc odeszłam, chowając się w mroku nocy.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
ezy mikrobiologiczne