#1 01-05-13 16:53:23

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

„W takim razie nie mam już nic więcej do powiedzenia”- wygładziłam kartki z  wierszami i ułożyłam je w schludny stosik na jego biurku. Oczy Rena wypalały mi dziurę w plecach gdy cicho opuszczałam jego pokój.

Na dole, pozwoliłam Kishanowi wybrać film i zdecydował się na Jamesa Bonda. Widziałem ten film już kilkukrotnie, kiedy więc Kishan objął mnie i przytulił, myślałam tylko o Renie. Chciałam mu wszystko wyjaśnić. Chciałam, by zrozumiał mój wybór.

Zawsze był osoba, której mogłam wszystko wyznać. Był także moim przyjacielem i znał mnie na tyle by wiedzieć dobrze, co mnie powstrzymuje. Wiedział, że w moim wyborze kryje się coś więcej i jak uparty gończy pies nie zamierzał mi odpuścić. Westchnęłam, przytuliłam się bliżej Kishana boku, i położyłam głowę na jego piersi.


***********************

Następnego dnia, gdy zeszłam chodami na dół na śniadanie, znalazłam Nilimę pilnie ozdabiającą kuchnię dookoła czerwonymi girlandami, na stole zaś stały małe gliniane latarenki.

"Co się dzieje?"- spytałam

Spojrzała na mnie ze szczytu drabiny- "A, dobrze, że wstałaś. Proszę się ubrać, panno Kelsey. Idziemy na zakupy"

"Zakupy? A po co?"

"Z okazji Diwali, oczywiście"

"Diwali?, a cóż to jest?"

"Wyjaśnię ci po  drodze".





Rozdział 6* Diwali Święto Światła

Gdy się przebrałam, Nilima zapędziła mnie do McLarena i ruszyłyśmy do miasta.
"Czy teraz możesz mi powiedzieć, o co chodzi?"- zapytałam

"W przyszłym tygodniu jest Diwali, a ja potrzebuję twojej pomocy by się do niego przygotować"

"A co to jest Diwali?"

"To Festiwal światła, podczas którego świętujemy życie, okazujemy wdzięczność za błogosławieństwo i dajemy prezenty tym, których kochamy i o których dbamy."

"Aha. To brzmi jak nasze Boże Narodzenie, Święto Dziękczynienia i Walentynki w jednym"

"Diwali trwa pięć dni i obejmuje wiele tradycji jak prezenty, dekoracje, sztuczne ognie. Większość jedzenia przygotujemy za pomocą złotego owocu, a odzież zapewni nam chusta, ale mimo to, dla każdego musimy kupić prezent"

"Okay, zastosuję się do twojego polecenia"- zażartowałam.

Kiedy wciągnęła mnie na targowisko, moje usta otwarły sie ze zdumienia. To naprawdę wyglądało jak Boże Narodzenie. Wszystko mieniło się w kolorze czerwieni i złota. Kwadratowe, pudełkowe latarnie zwisały na cienkich drucikach przy każdym sklepie. Nilima ciągała mnie od sklepu do sklepu wybierając najróżniejsze podarki, które zawinięte i zapakowane wysyłała do domu. Kupiła dosłownie setki maleńkich glinianych lampek, które wyglądały jak małe miseczki z małym knotem dla płomienia, i powiedziała, że będę musiała jej pomóc je ustawić. Przeglądała butelki z kolorowymi proszkami mówiąc, że są one do przygotowania rangoli. Gdy okazałam frustrację ze względu na jej brak czasu na wyjaśnianie mi szczegółów wskazała mi sklep na rogu, podczas gdy ona targowała się o dobrą cenę. W sklepie na rogu zauważyłam kolorowe obrazki wymalowane na ziemi. Piękne wzory przedstawiały nawet małe lampki, które dopiero co kupiłyśmy.  Gdy skończyłyśmy w tym sklepie, udałyśmy sie do dużego sklepu jubilerskiego, który specjalizował się w drogich trudno dostępnych klejnotach i ręcznym wykonywaniu ozdób. Powiedziała, że potrzebujemy czegoś złotego i czegoś srebrnego.

"Wybierz to, co chcesz, ale pamiętaj, że prezent ma być osobisty i symbolizować to, co czujesz do tej osoby.  Musi być ubrane w twoje uczucie i emocje. Jeśli zamierzasz wybrać coś pożytecznego, pamiętaj, że musi być to także piękne. Kiedy człowiek, dla którego szykujesz prezent, otworzy go- musi czuć od nich twoje ciepłe uczucia"- instruowała mnie.

"Czyli gruby papier nie będzie dobrym wyborem"- skrzywiła się do mnie

"Rany, Nilimo"- dokuczałam jej- "Tylko żartowałam. Postaram się najlepiej jak potrafię"

Po zakupach zatrudniła nas wszystkich do pracy w domu. Pan Kadam jako jedyny był zwolniony z przygotowań. Pozostał w swoim pokoju, i tylko na krótko pozwolił nam odwiedzić go, zanim nam powiedział po raz kolejny, że potrzebuje dla siebie trochę czasu. Nie przeszkadzało to ani Kishanowi ani Renowi, tak bardzo jak przeszkadzało to mnie, i w końcu zapukałam do niego i nalegałam na rozmowę z nim. Zaprosił mnie do środka, i gdy siadałam w jego skórzanym fotelu on wyciągnął krzesło spod biurka

"Co się stało panno Kelsey?"

Złączyłam palce obu dłoni i spytałam- "Dlaczego odizolował się pan od nas? Nigdy tego Pan nie robił. Stęskniłam się za panem"

" Ja... nie chciałem nikogo urazić. jestem jedynie trochę zajęty"

"Ale pan zawsze był bardzo zajęty, a mimo wszystko wcześniej nie izolował pan nas od siebie. Mogłabym panu pomóc.  Mogę wysłuchać wszystkiego, co pana męczy"

"Nic mnie nie męczy"

Spojrzałam na niego i zauważyłam, że nie nawiązuje kontaktu wzrokowego.

"Właśnie, że tak- coś pana trapi. Nie ufa mi pan?"

Westchnął głęboko- "Panno Kelsey, Oczywiście że ufam"- kontynuował miękko- "Po prostu... nie ufam sobie"

"Co pan ma na myśli? Proszę mi powiedzieć"

"Jest kilka rzeczy na świecie, którym człowiek musi stawić czoła samodzielnie"- schylił nieco głowę i obserwował mnie.

„Gdybyś miała dziecko, które uczy się chodzić, czy za każdym razem jak będzie upadać będziesz go podnosić i pocieszać, czy tez może zachęcać do dalszych prób?”

„Będę zachęcać, oczywiście. Chyba, że bardzo sie zrani”

„A jeśli będziesz widziała przeszkody na drodze jego życia, będziesz chciała m to życie ułatwić?”

„Tak”

„ A jeśli twoje dziecko zostanie uwięzione w palącym się domu, co zrobisz wtedy?- bez wątpliwości odpowiedziałam:

„ Pobiegnę go ratować”

„ Nie wątpię w to. Pomimo grożącego Ci niebezpieczeństwa starasz się chronić swoich bliskich”- uśmiechnął się- „ to jest dokładnie to, co chciałem od ciebie usłyszeć. Dałaś mi pewność panno Kelsey”

„Ale przecież ja nic nie zrobiłam”
„ Zrobiłaś więcej niż myślisz. Masz czyste i kochające serce. To bezcenny dar, który ofiarowałaś nam wszystkim”

„Jesteście moją rodziną”

„Ma pani rację, jesteśmy. Proszę się tak o mnie nie martwić. Obiecuję, że będę z wami świętować podczas Diwali, teraz jednak  muszę się skupić, ponieważ mam naprawdę dużo do zrobienia w bardzo krótkim czasie”

"No dobrze" - Pod wpływem impulsu przytuliłam sie do niego. Delikatnie otoczył mnie ciepłym uściskiem i przycisnął swój policzek do mojego czoła. Poklepał mnie po plecach i poczułam jak jego łzy lądują na moim nosie. Pociągnął nosem i otarł łzy:

"Chyba na starość robię się sentymentalny"

"Nie jest Pan stary"- powiedziałem- "proszę mnie wezwać, jeśli będzie mnie pan potrzebował"

"Tak zrobię"- wyszłam z pokoju,  a on cicho zamknął za mnie drzwi.


CDN


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#2 01-05-13 20:53:56

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

Dzień 1- Dhan Theras

W pierwszy dzień Diwali, o zachodzie słońca, podążaliśmy za Nilimą, która prowadziła nas na ceremonię światła. Niosła mały posąg Durgi ze sobą. Zapaliła jedną lampkę i powiedziała:

"Niech to światło prowadzi nas przez ciemności"- po czym podała zapałkę Kishanowi, który zapalił następną ze słowami:

" Niech obudzi światło w nas samych" - i podał zapałkę Kadamowi, który powiedział:

"Niech doda odwagi, gdy musimy odnaleźć swoje przeznaczenie". Gdy podał zapałkę mnie, chwilę się zastanowiłam, po czym powiedziałam:

"Niech pomoże przezwyciężyć ból przeszłości i skieruje wzrok na nową przyszłość". Przekazałam zapałki Renowi, który odparł miękko:

"Niech nauczy nas podążać za swoim sercem, gdziekolwiek nas ono prowadzi"

Potem weszliśmy wszyscy do domu i napełniwszy nasze talerze słodyczami, udaliśmy się do pawiego salonu, gdzie Pan Kadam zaczął opowiadać historie:

"Był sobie raz król, który miał syna. Z okazji jego szesnastych urodzin postanowił skonsultować się z wyrocznią. Niestety, wyrocznia nie miała dla króla dobrych wiadomości. Powiedziała królowi, że jego syn umrze od ukąszenia węża, w czwartym dniu jego małżeństwa. Król cierpiał z powodu tej informacji, obiecał więc sobie, ze nigdy nie pozwoli mu się ożenić. Mijały lata, i wiele księżniczek przybywało do rodziny królewskiej w nadziej, że młody książę spojrzy na którąś z nich przychylnym wzrokiem. Gdy któraś mu sie podobała, ojciec pochylał sie nad nim, szepcząc mu do ucha- "ta jest zbyt chuda", "ta jest za ciężka", "ta ma nos jak jastrząb dziób", "jej włosy wyglądają jak słoma". Syn uczył się w ten sposób od ojca, że ma być wybredny w wyborze idealnej kandydatki na żonę i bardzo szybko król nie  musiał mu doradzać, szepcząc mu do ucha- przy każdej kobiecie książkę znajdował łatwo powód do odrzucenia jej, jako swojej przyszłej małżonki. Mijały lata, i król pewnie się czując, pozostawił królestwo synowi, i zajął się innymi obowiązkami. Pewnego dnia, ledwo po tym, jak młody król zasiadł na tronie i przygotowywał się do wysłuchania bieżących spraw, przy drzwiach  zrobiło się zamieszanie. Pomimo sprzeciwu strażników, do komnaty wtargnęła młoda kobieta w biednym stroju i stanęła przed królem. Spojrzała na niego z ogniem w oczach i oskarżyła o niesłuszne uwięzienie jej ojca. Wskazywała na żołnierzy, którzy wydawali się zastraszeni jej obecnością i opowiedziała, że rolnik, który był zazdrosny o stado jej ojca, oskarżył go o kradzież. jej ojciec został aresztowany bez rozpatrywania jego sprawy, a drugi rolnik przejął jego stado. Za drzwiami stali zaś świadkowie, gotowi potwierdzić zeznania dziewczyny.  Gdy skończyła przemawiać, młody król siedział w szoku. Nigdy żadna kobieta do niego tak się nie zwracała. jak to miał w zwyczaju, zaczął analizować jej wygląd. na policzku miała podłużne znamię, jedno oko było nieco bardziej niebieskie od drugiego, a włosy nie były ostrzyżone w modny obecnie sposób. jednak szybko te myśli porzucił, i podczas gdy ona oskarżała go o bycie półgłówkiem i niekompetentnym chłopcem, on nie mógł myśleć o niczym innym jak o krągłościach jej figury i blasku jej oczu. Widział jak jej czarne włosy lśniły i wyobrażał sobie, że owija je wokół swojej dłoni. Nagle zapragnął poczuć tą kobietę w swoich ramionach. Wezwał świadków i stwierdził, że jej oskarżenie jest prawdziwe. Gdy jej ojciec został zwolniony z aresztu, skierowała się do niego, by podziękować mu. Młody książę uśmiechnął się, słuchając jej buntowniczych wypowiedzi, podczas gdy ona schyliła się w sztywnym i dumnym dygnięciu. Zaskoczony swoimi uczuciami, wstał, wziął ją za rękę. "Proszę, wstań"- powiedział do niej. Wtedy, ku zdumieniu wszystkich zebranych zapytał jej, czy zgodzi się przybyć, gdy ja do siebie wezwie. Odpowiedziała mu "nie", co tylko sprawiło, że fascynacja księcia pogłębiła się. W końcu jego wytrwałość zwyciężyła, i dziewczyna przybyła kochając go tak zaciekle, jak wcześniej go oskarżała. Chociaż król starał się ją oczernić, książę tylko kiwał głową i śmiał się ze szczęścia. W końcu niechętnie, król zgodził się na małżeństwo, widząc pasję, z jaką oboje się kochali. Wytłumaczył sobie, że chociaż życie jego syna będzie bardzo krótkie, przynajmniej zazna on prawdziwej miłości. Para pobrała się a król w desperacji wyjaśnił młodej zonie wszystko, podczas tańca na weselu. Żona księcia poklepała tylko króla po ramieniu i powiedziała mu, że nie pozwoli odebrać sobie męża żadnemu wężowi w pierwszym tygodniu jej małżeństwa. Była tak zdeterminowana, że król poczuł się spokojniejszy. Czwartej nocy ich małżeństwa, żona zebrała każdy kawałek złota i srebra i biżuterii jakie otrzymali w darach ślubnych. Tej nocy nie pozwoliła mężowi zasnąć, i oboje czuwali, wypatrując uważnie węża. Zapaliła światła, i porozkładała klejnoty  i zapalone lampki na podłodze. Podtrzymywała ich światło przez całą noc. Gdy jej mąż przysypiał, opowiadała mu historie i śpiewała mu. Późną nocą, bóg śmierci- Yama przybył do nich w przebraniu kobry, lecz jego oczy zostały oślepione licznymi lampkami i świecidełkami na podłodze. Zasłuchał się w piosenkach nowej księżniczki i o świcie, nie będąc w stanie wypełnić proroctwa, odszedł.
Od tamtej nocy, świętuje się poprzez zapalenie lampek, i rankiem wznosimy wdzięczność za błogosławieństwo odnowionego życia. Śmierć została odegnana, i przyszedł czas, by czcić życie i miłość i rodzinę i przyjaźń"

Kishan trzymał mnie za rękę, gdy kładłam głowę na jego ramieniu, a pan Kadam zaczął opowiadać inną historię. Ren chwycił mnie za drugą rękę i tak spleceni, słuchaliśmy oczarowani.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#3 01-05-13 21:50:37

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

Dzień drugi- Narak Chaturdasi



Wybitnie radosna Nilima zapukała do moich drzwi o czwartej nad ranem. Wymamrotałam coś, co- byłam tego pewna- nie było zrozumiałe i przewróciłam się na drugi bok. Krzątała się mimo to i klaskała głośno w dłonie:

"Już czas wstawać, panno Kelsey"

Oparłam się na łokciu z wciąż zamkniętymi oczami i włosami na twarzy.
"Co ja takiego strasznego zrobiłam, że budzisz mnie o tej godzinie??"

"Już czas na tradycyjną kąpiel"- na te słowa ziewnęłam.

"Chcesz, żebym sie wykapała? Teraz?"

"Tak. Przygotuję ją dla ciebie"- Zniknęła w mojej łazience i usłyszałam strumień wody, wypełniający wannę. Mając wciąż szczelnie zamknięte oczy, zignorowałam ją i ponownie zakopałam się pod kołdrą. Jednak zapach róż mnie rozpraszał i niechętnie odepchnęłam od siebie kołdrę i poczłapałam do łazienki.

"Tak ogólnie, wszyscy oszaleliście. Podczas Bożego Narodzenia czy święta dziękczynienia nie bierzemy kąpieli w środku nocy"

"Dość marudzenia. Chłopcy są już dawno gotowi, a ciebie zaraz ominie śniadanie"- sprawdziła temperaturę wody, by upewnić się, że jest gorąca, i wysypała na powierzchnię wody setki płatków różanych. parsknęłam śmiechem.

"Czy chłopcy tez kąpali się w różach?

"Nie. Dla nich miałam różne olejki. Teraz zostawię cie samą. gdy zanurzysz się w wodzie, masz się wymoczyć i myśleć o nadchodzącym roku. Gdy wyjdziesz z wody, pozostawisz starą Kelsey za sobą, a dziewczyna, którą spotkamy na śniadaniu będzie nową, lśniącą Kelsey. Kąpiel zapewni ci odświeżenie, poprawi samopoczucie i sprawi, że będziesz gotowa stawić czoła temu, co jest przed nami"

"Czy ty już to zrobiłaś?"

"Tak. Jestem już po kąpieli. Jestem Nową Nilimą"

"Nie jestem pewna, czy lubię tą nową dziarską ciebie"

"Bądź co bądź, wykapiesz się"

"A jeśli zasnę w wodzie?"

"Nie możesz. Kąpiel musi się zakończyć przed wschodem słońca. Twoje nowe ubrania będą czekać na ciebie w łóżku". Z tymi słowami zostawiła mnie w spokoju, gapiącą się na przygotowaną kąpiel w wannie. Wymamrotałam do siebie- pewnego razu w Rzymie- i rozpięłam górę od mojej piżamy.

Mimo moich wcześniejszych protestów, gorąca kąpiel z różanymi olejkami była wspaniała. Moje mięśnie się rozluźniły a ja rozmyślałam, jak bardzo moje życie się zmieniło od czasu, gdy poznałam Rena. Starałam się odegnać od siebie wszystkie złe rzeczy jak Lokesh, rekiny i kappa i wyobrażałam sobie, że zmywam ich z siebie niczym błoto. gdy powoli gąbką przemywałam jedwabistą wodą skórę na moich ramionach, zastanawiałam się, czy nowa ja będzie umiała poradzić sobie w moim życiu uczuciowym.

Skupiłam się na tym, czego oczekiwałam od Kishana. Leżąc w wannie, planowałam nasze życie. Zakładając, że przetrwamy poszukiwania czwartego daru dla Durgi, ofiarujemy go jej a chłopcy staną się w końcu ludźmi przez cały czas. Chciałabym skończyć koledż a Kishan będzie.... co Kishan chciałby robić? Może przejmie firmę albo zostanie partnerem Rena? Możliwe, że będzie chciał zostać w Indiach- myśląc o tym przygryzłam wargę. Nie chciałam zostać w Indiach. Bardzo mi sie tu podobało, ale chciałam mieszkać w Oregonie. Może ja zostanę zatrudniona przez pana Kadama. jestem pewna, że mogę być w jakiś sposób pomocna. Będę mieszkać w swoim pokoju?, Nie, ren tu zostanie. Będziemy musieli się wyprowadzić. Nie mogłabym poślubić jego brata i wciąż go widywać. A co jeśli on nigdy się nie ożeni? Nie.. jestem pewna, że on pragnie mieć ślub i rodzinę. Co jeśli Kishan nie będzie chciał się wyprowadzić? Będę musiała każdego dnia stawać twarzą w twarz z Renem?



Tego wieczora Nilima i pan Kadam zaplanowali skomplikowany pokaz sztucznych ogni. Rozłożyliśmy leżaki na zewnątrz domu i obserwowaliśmy, jak obije wystrzeliwali kilka drogich salw. gdy ich światło zblakło, rozpaliliśmy ognisko i pan Kadam rozpoczął opowiadanie kolejnej historii:

"Demon o imieniu Narakasura wykradł szesnaście kobiet, ale ponieważ żadnen mężczyzna nie mógł go pokonać, do jego zabicia wysłano kobietę. Nazywała się Sartabhama, i gdy tylko weszła na pole bitwy, udawała przed Narakasurą omdlenie. Demon opuścił nisko miecz i zbliżył się, gdy ona nagle wstała i odcięła mu głowę. Zasług jednak za ten czyn nie przypisano jej tylko Krisznie, który pozwolił jej wejść na pole bitwy i udostępnił jej swój rydwan. Aby wyrazić swoją wdzięczność uwolnione kobiety wykapały Krishnę, masowały go pachnącymi olejkami, a następnie go poślubiły. Tak narodziła sie tradycja, by w ten dzień wcześnie wstawać i brać specjalną kąpiel"

Złożyłam na piersi ręce- "Nie jestem pewna, czy podoba mi sie ta historia. Kobiety wykonały całą pracę, obmyły faceta a potem stały się kolejnymi żonami, wśród tysięcy innych"

Kishan wyciągnął swoje długie nogi przed sobą i skrzyżował je w kostkach.
"A co w tym złego? Uważam, że źle kontynuujemy ta tradycję. Kelsey najpierw powinna pokonać demona, potem wykapać mnie i wymasować zapachowymi olejkami, a na koniec powinna dołączyć do mojego haremu, jeśli uznam, że jest tego godna"

"Może w Twoich marzeniach"- parsknęłam śmiechem

"Myślę, że na razie będę mógł żyć tylko marzeniami"- westchnął dramatycznie. Ren uderzył go w tył głowy, na co Kishan zerwał sie i go zaatakował. Obaj zmienili się w tygrysy i w bójce przetaczali się o drzewach.

"Mężczyźni"- Nilima przewróciła oczami

"Zgadzam się całkowicie"- potwierdziłam.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#4 01-05-13 22:20:54

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

Dzień trzeci- Lakshmi Puja

Gdy obudziłam się następnego dnia, na moim łóżku znalazłam prezent. mała poduszeczka wyszywana w drzewo życzeń z setkami kolorowych wstążek, wyglądających jak papierowe. jedna z nich była otwarta, a w środku mogłam przeczytać wyszyte czarną nicią: "Chcę, by mi zaufała"

Trzeci dzień Diwali minął na jedzeniu i hazardzie. Zgodziłam się zagrać, ale zaznaczyłam, że moje pocałunki nie należą do puli nagród, jako że zawierają fizyczną formę miłości. Kishan drażnił się ze mną niemiłosiernie na ten temat, a byłam jednak nieugięta i nie chciałam się do nich przyłączyć, dopóki nie zaakceptowali moich reguł.
Nilima była wyjątkowo dobrym graczem w karty. Remik był główną grą na ten dzień i wszyscy postawiliśmy małe nagrody dla zwycięzcy- jak Ren napisanie wiersza, czy jak Kishan obiecał Nilimie przygotować kwietne łoże (cokolwiek to znaczy).Czułam ducha tego dnia i cieszyło mnie granie i wygrywanie.

Kiedy w końcu postanowiliśmy skończyć, zakończyłam partyjkę z i lista nagród, w której skład wchodził masaż od Rena, jak również godzina gry z nim, śpiew z grą na gitarze, lekcja rzucania ćakramem z Kishanem, dwie książki od pana Kadama i jeden z ulubionych naszyjników Nilimy. jednocześnie musiałam poświęcić swój nowy kalendarz dla Nilimy, przygotować i zaserwować Kishanowi jego ulubiony posiłek , i przez jeden dzień być niewolnikiem Rena.

Zaśmiewałam sie, gdy Kishan "niechcący" sie potknął w grze, przez co nie wygrał wiersza od Rena, ale gdy zaczął zbierać karty, Ren dokuczał mu tworząc dla niego krótkie, głupkowate wierszyki.

Zaczął od "Był raz kiedyś bardzo czarny kot", i w końcu wszyscy skończyliśmy wymyślając rymowanki, aż Kishan warknął i odszedł zirytowany od stołu, by sie napić.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

CDN
ten bonusik jest naprawdę długi


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#5 02-05-13 01:27:34

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

Dzień czwarty- Govardhan Pooja

Czwartego dnia, gdy wyszłam z łazienki, zastałam swoje łóżko zasłane, a na mojej poduszce spoczywał duży bukiet bzu. Pijąc na śniadanie szklankę soku z papai, poczułam, jak czyjeś ramiona oplatają mnie w talii. Wiedziałam, że to nie Kishan, zanim się odezwał- serce mi udzieliło odpowiedzi. Odstawiłam dzbanek z sokiem, i odchyliłam się w jego kierunku.

Westchnął, i pochylił do mnie głowę, mrucząc cicho.

"Tęsknię za Tobą"

"Widzisz mnie przecież każdego dnia"

"Ale wzniosłaś między nami barierę. Czy nie czujesz, jak właściwe jest to, gdy jesteśmy razem? Nawet nasz dotyk jest elektryzujący. Ty też to czujesz, prawda?"

"Tak. Ale tak nie powinno być"

"Nie wierzę w to. Poza tym, nie chcę się dzisiaj z tobą kłócić- dzisiaj jest ten dzień Diwali, kiedy świętujemy romantyczną miłość. Mężowie i żony w szczególny sposób okazują sobie miłość i wdzięczność wobec siebie. I zrobiłbym błąd gdybym nie znalazł drogi do wyrażenie swoich uczuć do ciebie. Czy otrzymałaś swoje kwiaty?"

"Bez?"- skinął głową i odwrócił mnie do siebie.- "Tak"- odpowiedziałam-" Trudno by było je przegapić"

"Jaka jest twoja odpowiedź?"- utkwiłam wzrok na jego ramieniu, i powiedziałam po cichu- "Kiedy mężczyzna daje kobiecie bez, zadaje jej pytanie.."

"Pamiętasz"

Dotknęłam dłonią jego policzka- "Myślałeś, że mogłabym zapomnieć?"- Zamknął oczy i oparł się policzkiem o moją dłoń. Po czym otworzył swoje piękne niebieskie oczy i powiedział:

"Kicham cię Kelsey. To co czuję do ciebie, to coś więcej niż wdzięczność, coś więcej niż zauroczenie, więcej niż zwykłe uczucie. Nigdy do tej pory nie napisałem listu z wykrzyknikami- dopóki cie nie spotkałem.  jesteś powietrzem dla moich płuc, krwią w moich żyłach i odwagą w moim sercu. Bez ciebie jestem tylko pustą skorupą"- ujął moją twarz w dłonie- "oświetlasz moją duszę ciepłym blaskiem swojej miłości i oddania. Nawet teraz, mogę je wyczuć i to one mnie podtrzymują. Możesz najróżniejszymi słowami zaprzeczać temu co czujesz, ale twoje serce wciąż należy do mnie, iadala"- pogładził palcami moje kości policzkowe, nieznacznie pochylił się w moim kierunku i zawahał na chwilę, pozwalając mi uciec, gdybym tylko chciała. Ale nie zrobiłam tego, a on zamknął przestrzeń między nami.

Pocałował mnie czule, słodko i uwodzicielsko, a mój umysł się na chwilę wyłączył, blokując myśli. Otrzymała ten pocałunek wcześniej, niż go pragnęłam. Ren uśmiechnął się i powiedział- "tak właśnie myślałem", po czym pogwizdując wyszedł z pokoju, owijając sobie wokół palców moją wstążkę. Podejrzliwie dotknęłam swoich włosów- były zmierzwione i opadały mi na plecy. Usiadłam przy stole, gdy nagle pojawił się Kishan- świeżo wykąpany po porannym treningu.

"Dzień dobry, bilauta"

"Dzień dobry"- wymamrotałam z poczuciem winy

Kishan napełnił swój talerz, po czym położył go koło mojego, a następnie pogładził moje włosy, odsunął je na bok i pocałował mnie w szyję:

"Lubię, jak twoje włosy są rozpuszczone"- jęknęłam i wstałam mamrocząc:

"Ty i ktoś jeszcze"- bawiłam sie włosami przez chwilę i zdałam sobie sprawę, że jeśli je zostawię tak, będę o nim myślała przez cały dzień. Odwróciłam się do Kishana i powiedziałam:
"Pojdę na górę zapleść włosy. Przyjdę później"

Zdezorientowany wyszeptał- "W porządku" a następnie nabił na widelec jakiś owoc i obserwował mnie, gdy wspinałam się po schodach.

Gdy zaplotłam włosy, wzięłam książkę, która przyniosłam sobie z biblioteki dotyczącą o świętach obchodzonych w Indiach i czytałam o Diwali. Chciałam zrobić dla każdego coś specjalnego, a szczególnie dla Kishana.  Zdecydowałam się poprosić chustę o piękną zieloną lehengę i poprosiłam Nilimę o pomoc.  Zgodziła się z moim pomysłem, chociaż powiedziała, że nie jest zwyczajowo praktykowany, ale powiedziała także, że każdy doceni mój gest i ducha, w którym zostało to podarowane.
Ostrożnie ubrałam się po południu, a Nilima przyszła do mojego pokoju, ozdobić moje ręce i stopy wzorami z henny. Minęło kilka godzin zanim skończyła, ale czułam, że ten czas został dobrze wykorzystany. Moje stopy były piękne. Opuściła moją rękę z rysunkiem Pheta, ale zrobiła skomplikowany rysunek na drugiej dłoni. Kishan podziwiał moje bose stopy i strój z wielkim entuzjazmem próbując odgadnąć, co planowałam, ale sie z nim tym nie podzieliłam.

Tego wieczoru gdy zgromadziliśmy się by zapalić lampki, zapytałam się, czy mogłabym zrobić coś specjalnego, by uczcić ten dzień. Wszyscy zgodzili sie z wielką ciekawością. Nilima przyniosła tacę z girlandami kwiatów i cynobrową pastę, która miała dla mnie przygotowaną. Zaczęłam od Nilimy, jako że wiedziała, co zamierzam zrobić. Stanęła naprzeciw mnie, a ja podniosłam wieniec wykonany z pachnących gardenii. Zawiesiłam go jej na szyi i wzięłam ją za ręce.

" Jesteś dla mnie kimś więcej niż siostra i kimś więcej niż przyjaciółka. Modliłaś się za mnie, pościłaś, bym ja mogła odnieść sukces. Po cichu, pracujesz dla nas tak, byśmy mogli czuć się komfortowo i zadbani. Zapewniasz nam wszystko, czego potrzebujemy, jeszcze zanim zdamy sobie sprawę z tej potrzeby. Wierzę, tak jak Durga, że taka lojalność i oddanie powinny zostać nagrodzone, i modlę się, by taka kobieta jak Ty dostała nagrodę za swoje serce. Nilima, dzisiaj, chciałabym okazać ci szacunek"- podniosłam błyszczące bindi, odkleiłam papierek umieszczony na odwrocie, i przycisnęłam delikatnie pośrodku jej czoła. Objęła mnie i usiadła,  a ja poprosiłam Kadama by wstał. Kiedy stanął przede mną, założyłam mu wieniec.

"Aniku Kadamie, jesteś moim przyjacielem, przewodnikiem i ojcem, Delikatnie prowadzisz mnie po skalistych ścieżkach , gdzie sama łatwo mogłabym polec. Zawsze masz dla mnie mądre, uspokajające i pełne wiary słowa. Durga mówiła mi, że twoje imię będzie zapamiętane. Chciałabym dzisiaj złożyć ci obietnicę, że moje dzieci, będziesz mógł nazywać wnukami, a lekcje których mi udzielałeś, także te, których nauczyłeś Rena i Kishana zostaną im przekazane, oraz że przez wszystkie dni mojego życie będę cię wspominać z czułością"- spojrzałam w stronę Rena i Kishana, którzy siedzieli na kanapie. Ren skinął głową z powagą, Kishan zaś uśmiechnął się, Oddałam mu uśmiech i przemknęła mi myśl o przyszłości, że może moglibyśmy z Kishanem zamieszkać w Stanach- "Chociaż mam nadzieję, że nigdy się nie rozdzielimy, wiem, że gdziekolwiek będziesz na świecie, ja zawsze będę o tobie myślała, pragnąc dla ciebie zdrowia i szczęścia. Jeśli jest coś, co mogłabym dla ciebie zrobić, uczynię to z największą mocą, na jaką mnie stać. A dziś, chciałabym okazać ci szacunek"- powiedziawszy to, umoczyłam palec w cynobrowej paście i naznaczyłam jego czoło małą kropką. Jego oczy były pełne łez gdy przytulał mnie mocno, spływały mu po policzkach.

"Dziękuję, panno Kelsey"- odpowiedział

Skinęłam głową za jego ramię i Kishan stanął obok, klaszcząc w dłonie- "moja kolej!". Uśmiechnęłam się, widząc jego żywiołowość i podniosłam girlandę. Kiedy położyłam ją na jego ramionach, chwycił mnie za rękę i pocałował wierzch dłoni. chwyciłam jego dłonie w swoje i zaczęłam mówić:

"Sohanie Kishanie Rajaram, kiedy pierwszy raz sie spotkaliśmy, powiedziałam ci, że wiem kim i czym jesteś. Ale to nie była prawda- jesteś dla mnie kimś więcej, niż imieniem i nazwiskiem, więcej niż czarnym tygrysem. Jesteś odważny, silny i lojalny. Okazujesz mi więcej cierpliwości niż na to zasługuję. Wytrwale stoisz u mego boku, a twoje wsparcie znaczy dla mnie o wiele więcej niż myślisz.  Bez ciebie nie przeżyłabym Shangri-La ani w mieście siedmiu świątyń. Niestrudzenie niosłeś mnie przez ośnieżone góry i uratowałeś mnie raz za razem. Nauczyciel o mądrości jak ocean powiedział, że silny człowiek jest jak skała, której inny mogą sie trzymać i nie zginąć pomimo silnych wiatrów. Tym własnie dla mnie jesteś- moją skała i tratwą na oceanie. Kiedy słońce mnie spala, znajduję ukojenie w Twoim cieniu, kiedy fale rosną, ty je wstrzymujesz. gdy nadlatują strzały, ty ochraniasz mnie niczym tarcza. Modlę się o to, by na ciebie zasługiwać. Modlę się o to by mieć życie pełne miłości i szczęścia i tego wszystkiego, o czym śniłeś w Shangri-La.  Mam nadzieję, że będę w stanie ofiarować ci wszystkie te uczucia, na które zasługujesz, zmyć z twojego umysłu wszystkie lata samotności i bólu serca, oraz uczynić twoją drogę życia pełna przygód, śmiechu i miłości. Kishanie, dzisiaj okazuję ci swój szacunek"- Kishan uśmiechnął się, uściskał moje ręce i pochylił by mnie czule pocałować. Gdy się wyprostował, zanurzyłam palec w cynobrze i oznaczyłam jego czoło. 

Gdy usiadł, zwróciłam się w stronę Rena, który pochylony do przodu wpatrywał się w swoje dłonie. Spojrzał na mnie, po czym odwrócił wzrok. Gdy w końcu wstał, miałam wrażenie, że chce uciec, ale uśmiechnęłam się do niego, i nakazałem podejść bliżej. Westchnął i podchodząc do mnie powiedział:

"Wiesz Kelsey, że nie musisz tego robić"- podniosłam girlandę i odpowiedziałam- "Tak, ale ty musisz mi pozwolić"

"Wiesz, że niczego ci nie mogę odmówić"

"Dobrze. A teraz pochyl sie"- umieściłam wieniec na jego ramionach i ujęłam jego dłonie. Poczułam to elektryzujące uczucie, które zawsze mnie przepełniało, gdy sie dotykaliśmy, a kiedy spojrzałam mu w oczy, zapomniałam, co mu chciałam powiedzieć. Ścisnął moje dłonie a ja zaczęłam cicho:

"Alaganie Dhirenie Rajaram..."- zagubiłam się w jego niebieskich oczach, z których emocje i słowa, których przyjęcie przez mój umysł było niewłaściwe, przepływały przez moją świadomość jak miękkie fale. Moje oczy wypełniły się łzami, a ja zadrżałam. Kilka razy próbowałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Podniósł rękę i otarł kciukiem łżę z mojego policzka i powiedział delikatnie:

"Ja już wiem, priya"- skinęłam głową i otarłam oczy- "Czy ozdobisz moje czoło tilaką?"

Odnalazłszy w końcu mój głos podniosłam naczynie- "oczywiście"- mój palec drżał, gdy robiłam znak na jego czole- "Renie, dzisiejszej nocy pragnę okazać ci szacunek"
Ren wziął ode mnie naczynie - "A ja ciebie"- i uśmiechnął się, znacząc pasta moja skórę, a potem całując moje włosy- "Zrobiłaś wspaniałą rzecz"- skinęłam słabo i po odstawieniu naczynia wziął mnie za rękę i poprowadził na kanapę, gdzie usiadłam pomiędzy nim a Kishanem.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To chyba fragment dla fanek Rena:P
standartowo- CDN, zostało mi jeszcze 7 stron tego rozdziału


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#6 02-05-13 15:38:47

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

Dzień Piąty- Bhai Duj

Ostatni dzień Diwali był tym, który wybraliśmy na wręczanie sobie prezentów, czyli zupełnie inaczej jak w obchodzonych przez nas świętach. Nie było drzewka a pod nim stosu prezentów, i nie było otwierania tych podarków przy wszystkich. Wymiana prezentów w Diwali była bardzo prywatną sprawą. Ofiarowany i ofiarujący szukali się wzajemnie w ciągu dnia, i przebywali ze sobą rozmawiając i wyrażając swoje uczucia do siebie.

Jako pierwszy, znalazł mnie pan Kadam. Podszedł do drzwi mojego pokoju i zapukał w nie, jeszcze zanim sie dobrze obudziłam. Zaprosiłam go do środka, poprosiłam by usiadł, a sama skuliłam się w złotym fotelu naprzeciwko, wciąż ubrana w piżamę.

"Czy potrzebuje pan czegoś?"- zapytałam

"Czy potrzebuję? Nie, niczego. Przyszedłem ofiarować ci mój prezent z okazji Diwali"

"Oh"- podskoczyłam- "Chwileczkę! Ja tez mam dla pana prezent!" - podałam mu paczuszkę zapakowaną z czerwony papier i przewiązaną złotą taśmą. Uśmiechnął się i przyjął ode mnie podarek. gdy odpakował go, i podniósł pokrywkę pudełka z przyprawami, uśmiechnął się z podziwem i podniósł pudełko do nosa, by poczuć zapach poszczególnych przypraw. Delikatnie palcami zbadał krzywizny wypolerowanej łyżki z wyrzeźbionym na niej motywem słoniem wojennym.

"Gdy tylko to zobaczyłam, pomyślałam o panu"- dodałam

"To wspaniały prezent, panno Kelsey. Kiedyś już posiadałem takie pudełko"- przesuwał palcami po wypolerowanym drewnie, a następnie odstawił delikatnie pudełeczko na stół- "dziękuję"

"Nie ma za co. Szczęśliwego Diwali"

"I dla ciebie również"- pochylił się w moja stronę i powiedział- "Mój prezent dla ciebie nie jest tym, co mógłbym przynieść"

"Proszę tylko nie mówić, że to kolejny samochód"

Uśmiechnął się zadowolony- "Nie to nie samochód. Mimo, że cieszyłoby mnie robienie takiego zakupu"

"Jestem tego pewna"- jego uśmiech zgasł jakby zagubił się gdzieś w jego myślach i po raz kolejny zmartwiły mnie zmiany, jakie w nim zaszły, od czasu gdy wrócił. Kadam wyprostował się i powiedział:

"Poprosiłem chłopców o zgodę, by dać ci ten prezent, ponieważ technicznie rzecz ujmując- wszystko co mam należy do nich. Ale chętnie się zgodzili. Panno Kelsey... chciałbym ci podarować... moja bibliotekę"

"Twoją bibliotekę? Co przez to pan rozumie?"

"Chodzi mi o to, że wszystkie książki jakie posiadałem, teraz należą do ciebie"

"Ja... jestem w szoku" - usiadłam o powiedziałam- "Myślę, że nie do końca pojmuję koncepcje wręczania prezentów z okazji Diwali. Dlaczego chce mi pan oddać wszystkie swoje książki? Przecież mogę je sobie wypożyczyć, gdybym ich potrzebowała. Nie chcę ich stamtąd przenosić. Prawdopodobnie sens tego prezentu mi umyka, prawda?"

"Masz rację. Normalnie nie daje się książek z okazji Diwali, ja jednak chciałem dać ci coś, co będzie miało dla ciebie największe znaczenie. Twoi rodzice mieli kiedyś taka bibliotekę, prawda?"

"Tak. Większość książek została sprzedana po ich śmierci. Zostało mi ich kilka tylko."

"W takim razie, ta biblioteka będzie początkiem Twojej własnej kolekcji. Cokolwiek z nimi zrobisz, czy zostawisz je tutaj, czy zabierzesz ze sobą po ślubie- są twoje"

"Czy byłoby w porządku, gdybym zostawiła je tam gdzie są?"

"Oczywiście"

Wstałam i przytuliłam się do niego- "Dziękuję za pańską hojność. To bezcenny dar"

"Nie, to drobiazg"

"W twojej kolekcji jest wiele kosztownych białych kruków"

"Ale prezent, jaki ty mi ofiarowałaś ma większą wartość"

"Nie uważam, by pudełko przypraw mogło konkurować z pańską biblioteką"

"Nie myślałem o przyprawach, ale słowach, jakie powiedziałaś wczoraj. Będę czcił twoje słowa w sercu do końca. Dziękuję ci"- zatrzymał się na chwile- "córko"

"Dziękuję, ojcze"- przytulił mnie ponownie, a potem zostawił, by przygotowała się do dnia.


*****************************************************************************************

Gdy weszłam do kuchni, Kishan porwał mnie w swoje ramiona, i chociaż protestowałam, mówiąc, że umieram z głodu, powiedział mi- "trudno"- i zaniósł mnie po schodach do dojo. Jego prezent był na tyle mały, że mieścił się w kieszeni  moich jeansów, byłam  też gotowa na to, że on coś dla mnie szykuje. Postawił mnie na sprężystej podłodze, i obrócił dookoła. W dojo Kishan ustawił mały stolik dla dwóch osób i przygotował brunch (tłum- późne śniadanie) przy pomocy złotego owocu. Położył ręce na moich ramionach, pochylił się i wyszeptał mi do ucha:

"Nasza ostatnia romantyczna kolacja została przerwana, więc pomyślałem, że moglibyśmy spróbować ponownie"

Położyłam swoją dłoń na jego i odpowiedziałam- "To świetny pomysł".

Pocałował mnie szybko a następnie pokierował w stronę krzesła. przygotował coś w stylu bufetu na stoliku, który obejmował moje i jego ulubione potrawu śniadaniowe. Pozwolił sobie samodzielnie napełnić mój talerz i rozłożyć chusteczkę na moich kolanach. gdy skończyliśmy jeść, Kishan przycisnął guzik na pilocie i rozbrzmiała się miękka muzyka.

Wstał i zapytał- "czy mogę cię prosić do tańca?

"Tak"- uśmiechnęłam się i wzięłam go za rękę. Zakręcił mnie dookoła siebie, aż bałam się samodzielnie stać, a potem przyciągnął do siebie blisko, kładąc moją dłoń na swojej piersi.

"Szczęśliwego Diwali, Kishanie"

"Szczęśliwego Diwali, Kells"- zamilkł na chwile i spytał- "Czy myślisz, że ktoś nam przerwie, gdy spróbuję cię pocałować?"

"Nie wiem, ale wszystko jest możliwe"

"I właśnie dlatego zamknąłem drzwi. Nie chciałem tym razem ryzykować" - po tych słowach przyciągnął mnie blisko siebie i pochylił głowę. Gdy jego usta spotkały moje, trzymałam dłonie na jego piersi i oddałam pocałunek. Gdy powoli sie od niego odrywałam, wydał z siebie cichy protest i przyciągnął mnie do siebie bliżej. Przechylił głowę i pogłębił nasz pocałunek. Przesunął dłonie wzdłuż moich pleców, i chwycił mnie delikatnie w talii. Nacisnęłam dłońmi na jego klatkę piersiową, i w końcu niechętnie mnie puścił.

"Co się stało?"- zapytał

"Ja... ja nie zasługuję na ciebie"

"O czym ty mówisz?"

"Po prostu... czuje się winna. Czy pamiętasz, gdy mówiłam ci, że rozmawiałam z Renem o nas, i że powiedziałam mu, iz wybieram Ciebie?"

"Tak"

"Więc... to czego ci nie powiedziałam... to to, że nie przyjął tego za dobrze, i nie zamierza pozwolić mi odejść"

"Spodziewałem się tego. Ale to nie powinno wywoływać u ciebie poczucia winy"

"Tak, ale to nie wszystko. Ponieważ, od kiedy odzyskał pamięć, całowaliśmy się. Kilkukrotnie"

"A ile to jest- kilkukrotnie?"

"Mniej niż tuzin, więcej niż dwa"

"I ty rozpoczynałaś te pocałunki?"

"Nie. Ale nie walczyłam z nimi"

"I tak nie pozwoliłby ci walczyć"

"Nie, zmusił mnie do niczego, jeśli o to ci chodzi"

"Nie, ale był wystarczająco namolny. Jesteśmy widocznie do siebie bardzo podobni w tej dziedzinie. To samo robiłem wobec ciebie w Shangri-La, o ile dobrze pamiętam"

"Tak"- odpowiedziałam ponuro- "Ale teraz jest inaczej"

Kishan potarł ręką swój podbródek- "Tak naprawdę to nie ma różnicy. Wtedy byłaś jego dziewczyną, gdy ja kradłem twoje pocałunki, mimo, iż jego z nami nie było. Czy on o tym wie?"

"Tak"

" Tak myślałem, ze to sie powtórzy. Ale jest coś jeszcze, co ciebie martwi"- obserwował moją twarz przez chwilę- "Nie chcesz go skrzywdzić"

"Nie"

"Dlaczego nie spróbujesz tego, co zrobiłaś ze mną? Poproś by więcej cię nie całował"

"Nie sądzę by się zgodził"

"Jeśli się nie zgodzi, wtedy ja spróbuję"

"Nie chcę żadnych walk"

"Nie będę z nim walczył. Spokojnie mu wyjaśnię, że wybrałaś mnie i że musi uszanować twoje życzenie"

"Ale już próbowałam. Nie zadziałało"

Przysunął krzesło, kazał mi na nim usiąść, a potem sam usiadł naprzeciw mnie.

"Kochasz go, Kells?"

"Tak"

"A mnie kochasz?"

"Tak"

"Czy jesteś pewna, że chcesz być właśnie ze mną?"

"Tak"

Uśmiechnął się- "Dobrze. W takim razie obiecuję, że zrobię wszystko, byś była szczęśliwa"- objął mnie, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
"Kishanie... Będziemy musieli go opuścić. Nie mogę być z tobą w pełni, gdy on krąży dookoła nas. To jest zbyt bolesne dla nas wszystkich"

Pocałował mnie w czoło- "W takim razie wyjedziemy. Gdy tylko znajdziemy czwarty dar, odejdziemy"

"Opuścisz dla mnie Indie?"

"W mgnieniu oka"- podniósł moją dłoń i ucałował moje palce

"Nie jesteś na mnie zły?"

"Nie. Mógłbym go udusić za to że rozdziera twoje serce, ale na ciebie nie jestem zły"- przeniosłam sie na jego kolana.

"Widzisz, wciąż na ciebie nie zasługuję"

"Masz rację. Masz wiele do nadrobienia. Daj swojemu chłopakowi porządnego całusa kobieto, bo chcę szybko otworzyć swój prezent"

Z lżejszym sercem, pocałowałam go słodko, a potem wyciągnęłam z kieszeni jeansów prezent. Złapał go jak mały chłopiec zabawkę. Zachwycił się tybetańskim pierścieniem wygrawerowanym wewnątrz napisem- "Jesteś klejnotem mojego serca"- natychmiast włożył go na palec.  Otworzyłam swój prezent - otrzymałam od niego srebrną ramkę z jego podobizną. Kazał mi obiecać, że ustawię ja koło mojego łóżka a potem poprosił owoc o gigantyczny czekoladowy tort, ponieważ jego pierwowzór "zaginał na morzu" Śmialiśmy się, i dzieliliśmy między sobą ten dekadencki deser, rozmawiając o naszej przyszłości poza Indiami.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CDN


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#7 03-05-13 01:43:34

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

Po południu, z prezentem dla Nilimy w ręku skręciłam za rogiem do jej pokoju, i podałam jej dar ode mnie. Pokochała różowy szafir i zestaw diamentowej biżuterii, i wyznała, że upatrzyła sobie właśnie ten zestaw w sklepie jubilerskim. Pobiegła do lustra, by obejrzeć się w biżuterii a potem przeglądałyśmy jej szafę, by dobrać do niej najlepszy strój. Pół godziny później przeprosiła mnie, że całkowicie zapomniała powiedzieć mi o moim prezencie. Złapała mnie za rękę i zaciągnęła mnie do mojego pokoju, Z rozmachem otworzyła moją szafę i popchnęła mnie ku jej tylniej ściany. Zamurowało mnie. Cała tylna ściana szafy  przeznaczona została na komplety butów- która normalnie mieściła moje dwie pary adidasów i traperków- teraz pełna butów w różnych kolorach i stylach.

"Nilima! Co ty zrobiłaś??"

Chociaż Ren stale dokładał ubrania do Twojej szafy, musiałam często go karcić za nieodpowiednie obuwie. On tymczasem twierdził, że najwygodniej się czujesz w tenisówkach. Powiedziałam mu, że buty są dla kobiety wszystkim i znoszą nawet to, że czasem nie należą do najwygodniejszych. Mimo to, starałam się wybrać takie buty, które będą dla ciebie wygodne. Wiele  z nich to kapcie, wykonane przez chustę.

Podniosłam jedną z par i sprawdziłam podeszwę- "Są wspaniałe"- uściskałam ją- "Dokładnie tego potrzebowałam. Dziękuję"

"Proszę bardzo. Poza tym, będę mogła przemycać się do twojej szafy by czasem cos pożyczyć"- zaśmiała się

"Zapraszam Cię do korzystania z moich butów kiedy tylko będziesz chciała"

Potem wspólnie dopasowywałyśmy buty do różnych ubrań, a kiedy skończyłyśmy, był już wczesny wieczór.

Na kolacji wszyscy byliśmy zadowoleni z różnych potraw, a gdy skończyliśmy jeść, Ren przeprosił nas i stanął za moim krzesłem:

"Czy mógłbym ci teraz dać mój prezent, Kelsey?"- Kishan pokrzepiająco ścisnął moje kolano pod stołem, ja zdjęłam chustkę z kolan i odpowiedziałam:

"W porządku"

Pobiegłam do mojego pokoju po prezent dla niego a potem podążyłam za nim przez frontowe drzwi. Szedł dalej, i w końcu dotarł do placu, gdzie odbywały sie nasze ćwiczenia. Odwracał się do mnie sprawdzić, czy podążanie za nim nie sprawia mi trudności. Zebrał trochę drewna na ognisko, które od mojego małego pstryknięcia się zapaliło. Gdy ogień już pewnie trzaskał, przyjęłam jego wyciągniętą dłoń i usiadłam obok niego. Pierwsza dałam mu jego prezent.

na początku planowałam mu dać złoty pierścień z wygrawerowanym napisem w sanskrycie, ale doszłam do wniosku, że pierścień jest prezentem dla dziewczyny. Zdecydowałam się więc na piękny skoroszyt z wytłoczonym chińskim smokiem na okładce, i chiński zestaw do kaligrafii- by mógł zapisywać swoją poezję. Gdy zobaczył prezent, wydawał się być zadowolony, podziękował mi, jednak w jego oczach światło nieco przygasło i czułam, że jest nieco rozczarowany. Wiedziałam, że widział sygnet Kishana i słyszał jak brat cały dzień się nim chwalił. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie oczekiwał ode mnie czegoś podobnego. Prezent miał jednak odzwierciedlać głębie moich emocji, a ja wiedziałam, że nic nie byłoby wystarczająco dobre w tym przypadku. Jak mogłabym zapakować w jakiś przedmiot moje uczucia do niego? To byłoby niemożliwe.

Zostawił mnie na chwilę i przyniósł prezent dla mnie, który ukrył przy pobliskim drzewie. Otworzyłam pudełko, owinięte starannie w złoty papier, i wewnątrz znalazłam drewnianą pozytywkę, z namalowanym białym tygrysem na wieczku. Dotknęłam wypolerowanego, czerwonawo-brązowego drewna i zdałam sobie sprawę z podobieństwa tygrysa do Rena.  Czarne pasy były identyczne.

"To ty"- powiedziałam gładząc czarne pasy

"Tak. Wysłałem malarzowi zdjęcie. Drewno pochodzi z drzewa boswellia"

Podniosłam pudełko do nosa i powąchałam- "Czuję zapach kadzidła"

"Otwórz"- powiedział.

Otworzyłam pozytywkę i rozbrzmiała się moja piosenka- ta, którą Ren napisał dla mnie, gdy byliśmy od siebie daleko, ta, która przedzierała sie przez jego pamięć, gdy o mnie zapomniał. Słuchałam znanych dźwięków i oddychałam z trudem, zdziwiona nagle, gdy piosenka nie skończyła się w momencie, który znałam. Smutna muzyka zmieniła się. Niemal słyszałam w niej nadzieję i determinację, która wzrastała w przypływie szczęście. Wiedziałam, że muzyka przedstawiała nasze czasy w Oregonie i uśmiechnęłam się. W melodii było tyle wzruszenia, że znów poczułam się, jakbym przezywała tamte emocje na nowo. Nagle muzyka umilkła, i zrobiło sie ciemno i cicho.  Moje serce biło w rytm dźwięków, które były tak smutne, że wyciskały mi z oczu łzy. Ale muzyka powoli wzrastała- podnosiła się, wypełniając moją duszę słodyczą. Melodia wróciła do szczęśliwych nut, ale tym razem, dźwięki były harmonijne. Utwór był pełniejszy, bardziej kompletny. Gdy zakończył się serią radosnych dźwięków, które powoli blakły jak gwiazdy na niebie- zamknęłam wieczko pozytywki i własne oczy.

Ren był zadowolony i zachował ciszę między nami. Gdy po chwili otworzyłam oczy, otarłam łzy i pogładziłam ręką wieczko.
"Skończyłeś to"

"Tak. Co sądzisz o zakończeniu?"

"Jest... nieoczekiwane"

"Myślisz, że arogancko zrobiłem, zakładając szczęśliwe zakończenie?"

Westchnęłam- "Nie poddajesz sie, prawda?"

"Owszem, nie planuję tego"- wziął mnie za rękę i odwrócił mnie do siebie- "Co się stało, iadala? Co cię ode mnie oddala? Widzę, że jesteś przerażona. Przeraża cię przyszłość ze mną, ale nie rozumiem dlaczego"- przełożył moje luźne kosmyki włosów za ucho- "Proszę, powiedz mi. Wolałbym się z tobą kłócić, niż być tak odcinanym. Co zrobiłem źle?"

"Ren, nie mogę cię prosić, byś był inny niż jesteś"

"Co masz na myśli?"

"Ty zawsze zostaniesz księciem i Wielkim protektorem"

"Królestwa, które już dawno nie istnieje"

"To prawda. Ale ono zawsze będzie częścią ciebie. Ono jest tym, kim ty jesteś. Nawet w koledżu ludzie przychodzili do ciebie, by prosić cię o radę. Zawsze stawiasz innych ludzi ponad sobą. Zawsze już pozostaniesz bohaterem, księciem, mistrzem. Królem"

"Czy chodzi ci o to, że nie jesteś księżniczką? Czy znowu chcesz rozpocząć rozmowę o rzodkiewkach?"

"Nie. Wiem, że mnie kochasz, i nie obchodzi cię to, że nie pochodzę z królewskiej rodziny"

"W takim razie, nie rozumiem, dlaczego znów o tym mówisz. Czy bycie bohaterem jest złą rzeczą?"

"Nie, to nie jest złe. To bardzo szlachetne. Po prostu..."- otworzyłam usta i niemal wypaplałam, czego się obawiam. Zaparłam się w duchu zaciskając zęby i nie dokończyłam zdania. Ren pogłaskał mnie po plecach i powiedział:

"Kelsey, poruszę niebo i ziemię, jeśli tylko tego będziesz potrzebować. Zaufaj mi, że jestem mężczyzną, którego potrzebujesz. Chciałbym zbudować z tobą życie. Chciałbym, byśmy byli razem, na zawsze. Wiem, że to wymaga kompromisów i przedłożenia potrzeb drugiej osoby ponad swoje własne. Jeśli więc potrzebujesz, bym coś w sobie zmienił, nad czymś popracował, proszę powiedz mi o tym. Wiem, że nie jestem idealny."

"Nie. Bardzo blisko ci do ideału"- warknął z frustracji.

"Kells, wiem, że mnie kochasz, ale musisz mi też zaufać. Nie mogę naprawić czegoś, o czym nie mam pojęcia, że jest zepsute"

"To co jest zepsute to ja, i nie jest to coś, co możesz łatwo naprawic"

"Co mogę zrobić?"

Otarłam łżę- "Nic. Nie chcę, byś cokolwiek robił..... Nie.. jest jedna rzecz"

"Jaka?"

"Muszę cie poprosić, byś mnie więcej nie całował"- Nic mi nie odpowiedział, lecz ja kontynuowałam- "Próbuję być z Kishanem, i kiedy mnie całujesz, czuję sie zagubiona. mam wyrzuty sumienia. To sprawia, że mnie boli serce"

"Twoje serce cię boli, ponieważ je ignorujesz"

"Proszę, przestań. Nie mogę już o tym myśleć. Czuję się jakbym była rozrywana na części"

"Kelsey"- podniósł moją dłoń do ust, zaciągnął się moim zapachem i westchnął- "Nie chcę cię ranić. Nie chcę, byś czuła się winna. Jeśli ceną za to, że jesteś blisko, ma byc patrzenie, jak jesteś z moim bratem, wytrzymam to. Ale nie proś mnie, bym nie trwał u twojego boku. Moje serce jest w twoich rękach, i nie mogę bez ciebie żyć".

"Ja także nie chcę cie ranić. Wiem, że gdy mnie z nim widzisz jest ci ciężko"

"To bardziej bolesne, niż tortury u Lokesha. Tam przynajmniej mogłem się sam uzdrowić, i były chwile gdy pozostawiał mnie w spokoju"

"Ren"

"Szaa priyatama. Nie płacz. Nie mogę znieść, gdy płaczesz. Nadal uważam, że jest nam przeznaczone szczęśliwe zakończenie, i obietnice z piosenki zostaną zrealizowane. Po prostu muszę być cierpliwy do tego czasu"- wyjął z kieszeni chusteczkę i otarł moje łzy. Chciałam się podnieść, ale zatrzymał mnie, i powiedział, że chciałby posiedzieć ze mną przez chwilę. Objął mnie, a ja zrelaksowana przy nim wpatrywałam się w ogień. Siedzieliśmy tak razem ponad godzinę, w tym czasie kilka razy odsłuchiwałam muzykę z pozytywki. Myślałam o tym, jak trudno będzie mi sie z nim pożegnać, odwrócić plecami od kogoś, kto jest dla mnie tak ważny. Myślałam o historii jaką pan Kadam opowiedział mi o swoim synu i ptaszku, którego trzymał tak mocno, że umarł.

Ja miałam dwa ptaszki. Oba jadły mi z ręki. Obaj byli moimi wiernymi towarzyszami. Obaj mnie kochali. Ale jeden z nich kochał mnie tak bardzo, że stawał twarzą w twarz z każdym wrogiem, nawet silniejszym od niego. Raz za razem poświęcał się i ścigał się trzepocząc skrzydłami wobec niebezpieczeństwa. gdybym trzymała go na tyle mocno w uścisku by powstrzymać go, umarłby. Udusiłby się w moim uścisku ponieważ był tak zdeterminowany, by odlecieć zmierzyć się z wrogiem. A niebezpieczeństwa sie do mnie kleiły i byłoby kwestią czasu, gdyby ktoś go zniszczył. W pewien sposób, trzymając go z dala ode mnie, ostatecznie utrzymywałam go przy życiu. Może gdyby o mnie tak bardzo nie dbał, nie ryzykowałby tak swojego życia. Zadrżałam myśląc o jego walce z gigantycznym rekinem. Kishan został ze mną w łodzi, lecz Ren musiał iść walczyć jak bohater. Skoczył do oceanu nie zastanawiając się, jakby na mnie wpłynęła jego śmierć. gdybym nie zdołała mu pomóc- stałby się tylko pokarmem dla ryb. Czymś, czego nie udałoby sie już ocalić.

W końcu Ren wstał i podciągnął mnie na nogi. Razem wróciliśmy do domu ja odepchnęłam od siebie wątpliwości mojego serca i skoncentrowałam sie na pracy, jaka czekała w kolejce do wykonania. Następnego dnia mieliśmy wyjechać do świątyni Durgi, by zdobyć broń potrzebną do ostatecznej walki. Myśli o nadchodzących dniach pomagały mi się skupić, Na razie walczyłam o to by ocalić moje oba tygrysy. Walkę o swoje serce postanowiłam zachować na później.


---------------------------------------------
Koniec rozdziału!!
Ufff, wymęczył mnie i to nieźle!



ps. zaleta Kishana-- nie dopytywał sie tego, co powinien w sobie zmienic, by Kells go zaakceptowała, po prostu starał się na nia zasłużyć. Sam to odkrył. To go na pewno od starszego brata wyróżnia:P


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#8 15-05-13 20:24:42

 Kelsey2002

Nowy

Zarejestrowany: 13-04-13
Posty: 7
Punktów :   
Ulubiona postać: Kelsey
Ulubiona część: IV
Ulubiona para KT: Kelsey i Ren

Re: Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

To jest ... piękne.


Zeżarłeś ... wszystkie ... moje ... ciastka !!!

Offline

 

#9 28-06-13 22:15:26

 Deschen

Nilima

Zarejestrowany: 27-06-13
Posty: 394
Punktów :   
Ulubiona postać: Sohan Kishan Rajaram <3
Ulubiona część: Klątwa tygrysa Wyprawa
Ulubiona para KT: Kishan i Kelsey

Re: Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

bardzo fajny rozdział tylko... długi :D


http://24.media.tumblr.com/3e72ee281347e05828a1721b28f05088/tumblr_mg60a1tN7c1qhu3hxo2_500.gif?width=500

Offline

 

#10 18-09-13 09:53:12

 jula02

Zwiedzający

Skąd: Podkarpackie
Zarejestrowany: 13-09-13
Posty: 15
Punktów :   
Ulubiona postać: Kelsey
Ulubiona część: 4
Ulubiona para KT: Ren i Kells

Re: Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

szkoda że go w książce nie ma


,,Piekło jest puste wszystkie diabły są tu"

Offline

 

#11 16-02-15 16:34:55

 Nutella00003

Karmiący zwierzęta

Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 15-02-15
Posty: 110
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: Przeznaczenie
Ulubiona para KT: Kishan+ktoś inny niż Kelsey

Re: Rozdział VI- pierwotna wersja- Diwali- Święto Światła

Właśnie :)


W pewnej chwili kamień z sufitu oberwał się i spadł mi na noge ale przeniknął przez nią jak przez ducha. Krzyknąłem i właśnie wtedy złoty promień wleciał mi do ust. Zachłysnąłem się i poczułem jak przenika przez moje ciało. Przed oczami stanęło mi białe światło, poczułem mocne popchnięcie a potem nie było już nic. (...)
Obudziły mnie głosy. Znajome głosy. Poczułem, że ktoś trzyma mi ręke na czole i łagodnym głosem mówi:
-Wstawaj
Jęknąłem. Za jasno.
-Proszę cie wstawaj już.
Z trudem otworzyłem oczy. Zaczekałem aż kolorowe kropeczki nabiorą normalnych kształtów i poznałem go. Kadam

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.tigerscurse.pun.pl