lutka - 01-05-13 16:53:23

„W takim razie nie mam już nic więcej do powiedzenia”- wygładziłam kartki z  wierszami i ułożyłam je w schludny stosik na jego biurku. Oczy Rena wypalały mi dziurę w plecach gdy cicho opuszczałam jego pokój.

Na dole, pozwoliłam Kishanowi wybrać film i zdecydował się na Jamesa Bonda. Widziałem ten film już kilkukrotnie, kiedy więc Kishan objął mnie i przytulił, myślałam tylko o Renie. Chciałam mu wszystko wyjaśnić. Chciałam, by zrozumiał mój wybór.

Zawsze był osoba, której mogłam wszystko wyznać. Był także moim przyjacielem i znał mnie na tyle by wiedzieć dobrze, co mnie powstrzymuje. Wiedział, że w moim wyborze kryje się coś więcej i jak uparty gończy pies nie zamierzał mi odpuścić. Westchnęłam, przytuliłam się bliżej Kishana boku, i położyłam głowę na jego piersi.


***********************

Następnego dnia, gdy zeszłam chodami na dół na śniadanie, znalazłam Nilimę pilnie ozdabiającą kuchnię dookoła czerwonymi girlandami, na stole zaś stały małe gliniane latarenki.

"Co się dzieje?"- spytałam

Spojrzała na mnie ze szczytu drabiny- "A, dobrze, że wstałaś. Proszę się ubrać, panno Kelsey. Idziemy na zakupy"

"Zakupy? A po co?"

"Z okazji Diwali, oczywiście"

"Diwali?, a cóż to jest?"

"Wyjaśnię ci po  drodze".





Rozdział 6* Diwali Święto Światła

Gdy się przebrałam, Nilima zapędziła mnie do McLarena i ruszyłyśmy do miasta.
"Czy teraz możesz mi powiedzieć, o co chodzi?"- zapytałam

"W przyszłym tygodniu jest Diwali, a ja potrzebuję twojej pomocy by się do niego przygotować"

"A co to jest Diwali?"

"To Festiwal światła, podczas którego świętujemy życie, okazujemy wdzięczność za błogosławieństwo i dajemy prezenty tym, których kochamy i o których dbamy."

"Aha. To brzmi jak nasze Boże Narodzenie, Święto Dziękczynienia i Walentynki w jednym"

"Diwali trwa pięć dni i obejmuje wiele tradycji jak prezenty, dekoracje, sztuczne ognie. Większość jedzenia przygotujemy za pomocą złotego owocu, a odzież zapewni nam chusta, ale mimo to, dla każdego musimy kupić prezent"

"Okay, zastosuję się do twojego polecenia"- zażartowałam.

Kiedy wciągnęła mnie na targowisko, moje usta otwarły sie ze zdumienia. To naprawdę wyglądało jak Boże Narodzenie. Wszystko mieniło się w kolorze czerwieni i złota. Kwadratowe, pudełkowe latarnie zwisały na cienkich drucikach przy każdym sklepie. Nilima ciągała mnie od sklepu do sklepu wybierając najróżniejsze podarki, które zawinięte i zapakowane wysyłała do domu. Kupiła dosłownie setki maleńkich glinianych lampek, które wyglądały jak małe miseczki z małym knotem dla płomienia, i powiedziała, że będę musiała jej pomóc je ustawić. Przeglądała butelki z kolorowymi proszkami mówiąc, że są one do przygotowania rangoli. Gdy okazałam frustrację ze względu na jej brak czasu na wyjaśnianie mi szczegółów wskazała mi sklep na rogu, podczas gdy ona targowała się o dobrą cenę. W sklepie na rogu zauważyłam kolorowe obrazki wymalowane na ziemi. Piękne wzory przedstawiały nawet małe lampki, które dopiero co kupiłyśmy.  Gdy skończyłyśmy w tym sklepie, udałyśmy sie do dużego sklepu jubilerskiego, który specjalizował się w drogich trudno dostępnych klejnotach i ręcznym wykonywaniu ozdób. Powiedziała, że potrzebujemy czegoś złotego i czegoś srebrnego.

"Wybierz to, co chcesz, ale pamiętaj, że prezent ma być osobisty i symbolizować to, co czujesz do tej osoby.  Musi być ubrane w twoje uczucie i emocje. Jeśli zamierzasz wybrać coś pożytecznego, pamiętaj, że musi być to także piękne. Kiedy człowiek, dla którego szykujesz prezent, otworzy go- musi czuć od nich twoje ciepłe uczucia"- instruowała mnie.

"Czyli gruby papier nie będzie dobrym wyborem"- skrzywiła się do mnie

"Rany, Nilimo"- dokuczałam jej- "Tylko żartowałam. Postaram się najlepiej jak potrafię"

Po zakupach zatrudniła nas wszystkich do pracy w domu. Pan Kadam jako jedyny był zwolniony z przygotowań. Pozostał w swoim pokoju, i tylko na krótko pozwolił nam odwiedzić go, zanim nam powiedział po raz kolejny, że potrzebuje dla siebie trochę czasu. Nie przeszkadzało to ani Kishanowi ani Renowi, tak bardzo jak przeszkadzało to mnie, i w końcu zapukałam do niego i nalegałam na rozmowę z nim. Zaprosił mnie do środka, i gdy siadałam w jego skórzanym fotelu on wyciągnął krzesło spod biurka

"Co się stało panno Kelsey?"

Złączyłam palce obu dłoni i spytałam- "Dlaczego odizolował się pan od nas? Nigdy tego Pan nie robił. Stęskniłam się za panem"

" Ja... nie chciałem nikogo urazić. jestem jedynie trochę zajęty"

"Ale pan zawsze był bardzo zajęty, a mimo wszystko wcześniej nie izolował pan nas od siebie. Mogłabym panu pomóc.  Mogę wysłuchać wszystkiego, co pana męczy"

"Nic mnie nie męczy"

Spojrzałam na niego i zauważyłam, że nie nawiązuje kontaktu wzrokowego.

"Właśnie, że tak- coś pana trapi. Nie ufa mi pan?"

Westchnął głęboko- "Panno Kelsey, Oczywiście że ufam"- kontynuował miękko- "Po prostu... nie ufam sobie"

"Co pan ma na myśli? Proszę mi powiedzieć"

"Jest kilka rzeczy na świecie, którym człowiek musi stawić czoła samodzielnie"- schylił nieco głowę i obserwował mnie.

„Gdybyś miała dziecko, które uczy się chodzić, czy za każdym razem jak będzie upadać będziesz go podnosić i pocieszać, czy tez może zachęcać do dalszych prób?”

„Będę zachęcać, oczywiście. Chyba, że bardzo sie zrani”

„A jeśli będziesz widziała przeszkody na drodze jego życia, będziesz chciała m to życie ułatwić?”

„Tak”

„ A jeśli twoje dziecko zostanie uwięzione w palącym się domu, co zrobisz wtedy?- bez wątpliwości odpowiedziałam:

„ Pobiegnę go ratować”

„ Nie wątpię w to. Pomimo grożącego Ci niebezpieczeństwa starasz się chronić swoich bliskich”- uśmiechnął się- „ to jest dokładnie to, co chciałem od ciebie usłyszeć. Dałaś mi pewność panno Kelsey”

„Ale przecież ja nic nie zrobiłam”
„ Zrobiłaś więcej niż myślisz. Masz czyste i kochające serce. To bezcenny dar, który ofiarowałaś nam wszystkim”

„Jesteście moją rodziną”

„Ma pani rację, jesteśmy. Proszę się tak o mnie nie martwić. Obiecuję, że będę z wami świętować podczas Diwali, teraz jednak  muszę się skupić, ponieważ mam naprawdę dużo do zrobienia w bardzo krótkim czasie”

"No dobrze" - Pod wpływem impulsu przytuliłam sie do niego. Delikatnie otoczył mnie ciepłym uściskiem i przycisnął swój policzek do mojego czoła. Poklepał mnie po plecach i poczułam jak jego łzy lądują na moim nosie. Pociągnął nosem i otarł łzy:

"Chyba na starość robię się sentymentalny"

"Nie jest Pan stary"- powiedziałem- "proszę mnie wezwać, jeśli będzie mnie pan potrzebował"

"Tak zrobię"- wyszłam z pokoju,  a on cicho zamknął za mnie drzwi.


CDN

BetonovÊ Jímky Libåň https://www.hotels-world.pl/